niedziela, 29 września 2013

(nie)dojrzałość

Gdy się nie może spać i o 3 w nocy leży się z otwartymi oczami, myśli się o rożnych rzeczach. Myśli płyną po swojemu, zmieniając temat co chwilę. Gdzieś tam pojawił się częściowy temat tej notki, który parę dni później zobaczyłam na blogu państwa poślubionych. I Pani Poślubiona jest podobnie nastawiona do mnie, więc mi trochę ulżyło i zachęciło to napisania swoich przemyśleń i odczuć tutaj.
Czasami odnoszę wrażenie, że otaczają mnie same dziewczyny z dziećmi lub w ciąży lub planujące ślub. Gdy wchodzę na facebooka pierwsze co widzę to nowe zdjęcie cudzych berbeci w różnym stadium rozwoju, następnie "wydarzenia z życia" typu ZARĘCZYNY itp. Hm, czy to oznacza, że coś ze mną nie w porządku, bo nie jestem nawet w posiadaniu faceta, a jedyne sweet focie jakie wrzucą przedstawiają mojego kota? Jest aż tak źle i żałośnie? O nie! Nie ma opcji żeby ktoś mi coś takiego wmówił, mimo że spojrzenia matek polek są tym przepełnione. Co, że tyle tracę nie mając dziecka? Nikt mnie nie przekona. Mam wrażenie, że to coś tymi dziewczynami jest nie tak. Nie chcę tutaj nikogo obrażać, ale serio? Nie mają żadnych ambicji, aby zdobyć jakieś wykształcenie, zobaczyć trochę świata tylko w wieku 18 lat pchać się w pieluchy i odpowiedzialność, gdy samemu się jest jeszcze niedojrzałym? To kiedy będzie czas na imprezy i popełnianie błędów? Czekać aż dzieci wyrosną? I co, że to brzmi egoistycznie? Cóż, to moje życie, więc myślę przede wszystkim o sobie. Nie twierdzę, że za parę lat nie zmienię zdania. Ale nigdy nie lubiłam dzieci. Teraz już nawet się do jakiegoś uśmiechnę. Z daleka! Nie wezmę dziecka na ręce, bo się boję, że mu coś zrobię. I pewnie jak mój brat się doczeka malucha to będę musiała się przełamać. Ale czy wtedy od razu zmienię nastawienie? Nie sądzę. Wszyscy mówią, że wszystko wtedy się zmienia. Ale jeśli będę mieć cudowne życie, czyli będę po prostu szczęśliwa, dlaczego mam świadomie zmieniać to o 180 stopni? Skoro się wszystko zmienia to dlaczego mam rezygnować ze wspaniałego życia? Nie rozumiem tego! Wiem, że to nie jest tylko moja decyzja, bo jeśli potencjalny partner będzie tego chciał do pełni szczęścia to przecież nie powiem stanowczego nie. Teraz nie widzę siebie w roli chodzącego inkubatora. I być może nigdy tego nie poczuję. Lub zapragnę dziecka, gdy już będzie za późno. Nie wiem, co przyniesie los...
...teraz przynosi tylko tajemnicze osoby. Intrygujące osoby.