wtorek, 30 kwietnia 2019

Cheers darlin'

hello darkness my old friend
i might say
it's nice to see you again
hold me tight
and never ever let me go
hello darkness my sweet lover
i'm happy to see you today


                                              ***

wszystkiego najlepszego
dużo czasu na wyciągnięcie wniosków z ostatnich kilku lat
wszystkiego dobrego
aby ci się poukładało
abyś żyła po swojemu
zdrowia
pieniędzy
orgazmów
dużo szczęścia i zdrówka
żebyś wszystko sobie poukładała nawet jeśli teraz nie wyszło
sto lat
żebyś wiedziała że wystarczasz
zawsze będziesz w naszej pamięci
żeby się w końcu ułożyło bo coś szczęścia nie masz

                                          *** 

 cheers darlin'
nawet jeśli życzenia brzmią dzisiaj jak rady, których masz dosyć, nawet jeśli wszyscy wiedzą lepiej, nawet jak brzmią jak na pogrzebie... może niedługo będą?

                                              ***

w dzień śmierci Hitlera, to ja życzę tobie, żebyś był szczęśliwy. nie przywiązuj się do bzów, niedługo umrą.

niedziela, 28 kwietnia 2019

Zielenieje

Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że tak szybko pojmę ten niepokój związany z wszechobecną zielenią, którą zawsze uwielbiałam. Teraz wiem, co miałeś na myśli. Uginam się pod ciężarem zielonych liści ciężkich od deszczu. Zamykam oczy, chowam za okularami, osłaniam przed tym natarczywym kolorem, który jest wszędzie.
Chcę swoją śliną zaleczyć twoje rany. Chcę wyrwać swoje serce rozszarpane przez korzenie baobabu.
Boję się zostać sama w czterech ścianach, żeby wszystko się nie powtórzyło. I jednocześnie chcę żeby się powtórzyło. Żebym nie musiała udawać, że wszystko jest w porządku, gdy się rozpadam. Pozwolić sobie na chwilę słabości, mimo że ciało nie ma na nią siły. Mimo, że nikomu może się nie chcieć tego ogarniać. Jemu się nie chce, to już nie jego zadanie przecież.

sobota, 20 kwietnia 2019

Wielka Sobota

Giętki baobab wbija się jadowitymi korzeniami w serce. Wbija się głębiej, mocniej, boleśniej. Wbija się syczeniem węży. Nie ma tam miejsca dla niego. A jednak się rozrasta, rozrywając serce, z którego może nic nie zostać. Wiem, że nic nie zostanie, nawet jeśli będzie trochę spokojniejsze przez cudze szczęście. Zamiast serca będzie gigantyczny giętki baobab z trującymi korzeniami, które sięgać będą do płuc, żołądka. Aż cała stanę się giętkim baobabem. Będę chodzić od lasu do lasu, ale w żadnym miejscu nie będą chcieli takiego dziwnego, wężowego drzewa. Będę się zginąć i przewracać od wiatru, nawet niezbyt silnego. Bez swojego serca, zapomnę o cudzych i nie będę się z nimi liczyć. Będę wpuszczać w nie swój jad, bo cała będę się z niego składać. Będą mnie omijać i wytykać palcami. Będą myśleć, że odwaliło mi po rozstaniu, zwariowałam, kto by się spodziewał, robiła dobrą minę do złej gry. Będę robić ją nadal, aż nie stanę na torach, bo zderzenia z pociągiem nie przeżyje nawet giętkie drzewo. A nawet wtedy złamie kolejne serca i znów się wszyscy będą dziwić.

                               ***

Siedzę w obcym mieszkaniu, w obcym pokoju, na nieswoim łóżku, patrząc na cudze książki i połykając łzy. Zastanawiam się, co poszło nie tak i ile z tego to sprawka moich własnych myśli. Nie umiem być już silna. Nie umiem walczyć o siebie, więc i o kogoś nie mam zamiaru. Wycofuje się. Oddaje to walkowerem.

                               ***

Proszę bardzo,
to tylko miłość mojego życia,
zajmij się nią dobrze.
Kochaj, ale nie tak mocno jak ja,
bo to niezdrowe.
Patrz na niego tak jak w tamtym klipie,
bo ja bym tak patrzyła.
Opiekuj się lepiej,
niż kiedykolwiek byłabym w stanie.
Otul spokojem
jak tylko ty potrafisz.

                                ***
Znikam. Chociaż mówiłam, że zawsze będę cię gonić. Że zawsze będę chodzić wilczym śladem. Nie znam innej drogi.

wtorek, 16 kwietnia 2019

Baobab

Śnił mi się baobab.
Szłam krętą drogą, ktoś szedł ze mną, za mną. Na środku drogi rósł zgięty i giętki baobab. Odsunęłam jego gałęzie żebym mogła przejść, żebyśmy mogli przejść, ja i ktoś kto ze mną szedł, z kim ja szłam. Pomyślałam: o, baobab, dziwnie tak sobie tu rośnie.


Na środku drogi rósł, więc dziwnie. I tak giętko rósł, jak z gumy, jakby ze skóry mojego kota był zrobiony, jakby na niej wyrósł. Zdziwiło mnie, że był giętki, dopiero jak się obudziłam.
Jak to giętki baobab? Bo niby drzewo, a wąż.


Nie pamiętałam ostatnio o wężach, skupiona nadto na motylach i ćmach. Nawet mówiłam głośno o tym, że ich nie ma, albo że ich mniej. Ale ciągle były we mnie, wiły gniazdo wokół mojego serca. Cicho, niezauważenie wpuszczając do środka jad, który okazał się ziarnem baobabu. Nie wystarczało im gniazdo na bijącym mięśniu. Wolały wejść do środka i puścić korzenie.
Chodząc z głową w chmurach, wypatrując motyli, można zapomnieć o pielęgnacji swojego tajemniczego ogrodu. Gdy hoduje się róże, powinno się pamiętać o wyrywaniu chwastów.
Mój baobab wyrósł giętki, bo pochodzi od węży. Trzyma się serca i kradnie z niego życie. Czuję teraz każdy jego korzeń, każdą gałąź i dobrze wiem, co do mnie mówi. Wiem, co mówią węże w nim ukryte. Mówią to samo, co przed snem. Mówią to, co czytam między wierszami. To, co między moimi lękami i nadziejami. To, co plącze się po głowie i nie wiem czy przestanie.

Trzeba pozbyć się chwastów.

Czy wraz z baobabem nie pozbędę się całego serca?