czwartek, 18 marca 2021

Marcowy śnieg

 Jestem gdzieś daleko i gdzieś pomiędzy. Z dala od spojrzeń. Między dźwiękami. Ciszą niewysłanej wiadomości. Pulsującą żyłą. Nie ma mnie, a jestem. Krzyczę o uwagę i chowam się przed nią. Bo uwaga to odpowiedzialność. Nie mam siły na obowiązki. Chcę spać. 

Umiem tylko leżeć w towarzystwie głośnej rosyjskiej muzyki. Wtedy czuję się ciszej. Zaplanowane dźwięki, które ktoś umieścił w określonej kolejności, żebym mogła je usłyszeć. Staję się nimi. Koją mnie. Chronią przed tymi, które są wytworem mojego mózgu, przepełnionego chemią.


Nie mogę usiedzieć. Ciało domaga się ruchu, ale po chwili zalewa je fala zmęczenia. Muzyka rusza się za mnie.


Wiruję jak ten śnieg - ściągam na siebie uwagę. Zwłaszcza w marcu. Znikam po zetknięciu się z gruntem. Zastanawiasz się czy na mnie widziałeś. Jedyne co słyszysz to krople deszczu uderzające o metalowy parapet. Po śniegu nie ma już śladu.




sobota, 6 marca 2021

Baśń o Przyjaźni

 Przeważnie w baśniach pojawiają się złe i dobre postaci. W naszych, czasem trudno jest określić kto jest kim. Choć prawdopodobnie większość z Was uzna, że to Czarny Wilk jest największym, cóż, czarnym charakterem. I zapewniam Was, że nasza bohaterka stanowczo by temu zaprzeczyła.

Za to nie ma wątpliwości, co do tych dobrych osób. Zdecydowanie jest nią Czarownica, która nie raz bywała dla Sowy jak dobra wróżka.

 

W tym ciężkim dla Sowy czasie, Czarownica wraz z Mężem, dwukrotnie odwiedziła swoje dawno miasto. A to zawsze oznacza imprezę i spotkania z dawno niewidzianymi znajomymi, a także z całkiem obcymi ludźmi. Poszła z Przyjaciółmi do baru, mimo że nie była w nastroju do spotkań towarzyskich, ponieważ następnego dnia czekała ją wizyta u Szamana. Czarownica chciała jej towarzyszyć, ale niestety nie mogła. Na początku zasmuciło to Sowę, ale później zrozumiała, że Czarownica nie będzie zawsze mogła być przy niej, więc musi uczyć się dbać sama o siebie. Ale to do niej jako pierwszej zadzwoniła, gdy wyszła od Szamana.

Z dbaniem o siebie bywało różnie. Zdarzały się chwile, że Sowa sama się krzywdziła nieświadomie zadając tym rany Czarownicy, która tak się o nią martwiła, że nie mogła spać. Sowa wiedziała, że Czarownica ją kocha. Mimo to ciągle zaskakiwało ją, że ktoś aż tak może się przejmować jej losem. To było dla niej coś niezrozumiałego. Zwłaszcza, że nie odczuwała takiego wsparcia od swojej Rodziny, ani od Strzelca, który uważał się za jej przyjaciela. Choć wszyscy próbowali to okazać na swój pokrętny sposób.

 

Po miesiącu Czarownica znów zawitała do miasta wciąż naznaczonego białą sierścią. Minął także miesiąc odkąd Sowa zaczęła przyjmować leki, dzięki którym czuła się lepiej. A może nawet zbyt dobrze. A także miesiąc od ostatniego papierosa. Trochę tęskniła za paleniem. Tak jak za alkoholem, którego jej zabroniono. Pewnie słusznie, bo już się przekonała, że kombinacja ona + alkohol nie przynosi niczego dobrego.

Tym razem Przyjaciele byli trochę dłużej, więc Sowa mogła spędzić dzień tylko z Czarownicą, co znacznie poprawiło jej nastrój.

Wieczorem odbyła się kolejna impreza, ale Sowa już nie przejmowała się tym, kto na niej będzie. Nie odbyło się bez paru pijackich wyznań Czarownicy, które oczywiście onieśmielały Sowę. A ta, sama ośmieszała się swoim bezmyślnym gadaniem. Wyobrażacie sobie co by było po alkoholu?


Za to kolejny dzień przyniósł dużo emocji. W mieście pojawił się Człowiek-Cień.

Musicie wiedzieć, że jedną z mrocznych stron Sowy jest zazdrość. Nie lubi się do tego przyznawać, więc nie mówcie nikomu, bo uważa, że to żenujące. W związku z tym bywa też zazdrosna o Czarownicę, o ludzi z którymi spędza czas. Chyba nawet bardziej niż jej Mąż. Człowiek-Cień był jedną z tych osób. Więc gdy Czarownica chciała by Sowa go poznała, ta zaczęła panikować i pozwoliła zazdrości przejąć nad sobą kontrolę. Na szczęście po jakimś czasie uspokoiła się i postanowiła udać się na spotkanie.

Człowiek-Cień okazał się rzeczywiście cieniem, który znika, gdy pojawia się za dużo ludzi. O dziwo, nie uciekł na widok Sowy. A nawet wspólnie żartowali o… samobójstwie. Bo widzicie,  gdy się jest w kiepskim stanie psychicznym, czarny humor bywa jedynym ratunkiem, by całkiem nie zwariować. Co prawda to nie pomogło w krępującym momencie pożegnania, więc po prostu podała rękę, za wymówkę biorąc fakt, że od przytulenia Człowiek-Cień mógłby się rozpłynąć. Mimo wszystko Sowa napisała spontaniczny wiersz. A musicie wiedzieć, że przez czas trwania związku ze Strzelcem, Sowa prawie nic nie pisała, nic nie tworzyła. Wiele można zarzucić Czarnemu Wilkowi, ale to właśnie dzięki niemu zaczęła na nowo pisać. I nie może przestać.

 

Prawdopodobnie dzięki temu szybciej zleci jej czas do kolejnego spotkania z Przyjaciółmi. Miejmy nadzieję, że obędzie się bez scen zazdrości.

Po tym wszystkim Sowa ma pewność, że zawsze może na nich liczyć i ma ich wsparcie. Zwłaszcza, że znów czeka na nią parę trudnych chwil.