piątek, 4 listopada 2016

Sny o tęsknocie

Listopadowy śnieg. Nieznajoma dziewczyna, która zachowuje się jakby mnie znała całe życie. Prowadzi mnie do obcej kamienicy i mówi, że tu mieszkają ci, których znam i ten, który już tu nie mieszka. A ja myślę, że ja będę mieszkać obok, chociaż kamienica wygląda inaczej, chociaż jeszcze tam nie mieszkam. I mówi, że tu mieszkał ten który nie żyje. Chociaż może jeszcze żył, ale nie było go w domu. Wchodzi jak do siebie. Idziemy do łazienki, gdzie się rozbiera bez skrępowania i wchodzi pod prysznic. Wanna jest duża i pusta. A z odpływu wychodzi mokry kruk. Dziewczyna mówi, że mam się go nie bać, tylko osuszyć ręcznikiem. Och, jakże mogłabym się bać, myślę. A potem paraliżuje mnie strach, bo przypominam sobie, że boję się ptaków. Chcę go zawiesić na sznurku do prania, ale już sam osuszył swoje pióra. Siedzi i przygląda mi się, a ja zaczynam się panikować, że jak to możliwe. Na dworze mijamy inną dziewczynę, podobną zupełnie do nikogo, ale ja wiem, że ma na imię Asia i chcę ją zawołać. Gdy się obraca widzę, że wygląda inaczej, teraz jeszcze się nie znamy. Chcę jej powiedzieć, że będziemy pić razem piwo, po śmierci Kordiana, ale ona i Jego jeszcze nie zna. Nie można mieszać w przeszłości. Przerażona idę dalej. Nie mogę tu być, wiem co się stanie i nie mogę tu być. Mijam kościoły i pada śnieg.

Budzę się roztrzęsiona, a na dworze pada deszcz ze śniegiem. Już nie wiem co mi się śniło, a co zdarzyło się naprawdę. Twarze ludzi ze snu mieszają mi się z tymi rzeczywistymi. Nie wiem kogo znam, a kto mi się tylko przyśnił. Może i On mi się przyśnił i to wszystko nadal sen i nic nie dzieje się naprawdę. Może jestem w śpiączce i to wszystko dzieje się tylko w moim umyśle? Rozumuję jak filmowy bohater i szczypię się w ramię, boli. To chyba nie sen. Deszcz ze śniegiem. Listopadowy śnieg, który ja zawsze kochałam, a którego On nie znosił, po tym jak padał na trumnę jego matki. A moja świętuje kolejne urodziny. A ja myślę tylko o złych rocznicach. Mija mi dzień, wtulam się w troskliwe, ciepłe ramiona i myślę, że tym razem sny będą spokojne. Ale śni mi się ten, który miał się pojawić, gdy nie radziłam sobie rok temu, ale nie przyszedł. Odwiedził mnie w snach rok później. Punktualność, nie ma co.