czwartek, 11 stycznia 2018

Goodbye 2017, hello 2018

Myślałam, że w tym roku uda mi się zrobić podsumowanie trochę wcześniej. Ale chyba z roku na rok jest coraz gorzej *wink, wink*

2017:


  • ludzie: jako, że ten rok nie przyniósł mi zmiany pracy, jak sądziłam to przynisół nowych ludzi w starym miejscu, gdzie poznałam swoją siostrę, młodszą, tak bardzo podobną, co różną, ale i ona mi z tego miejsca, z końcem roku uciekła, i dobrze dla niej; w pracy, jak zwykle, przewinęło się sporo ciekawych osób , jak dwaj M. chociażby. Ale to też (nie)zapomniane listy i wiadomości; i oczywiście, czas spędzony z rodziną, z którą tak rzadko się widzę
  • osiągnięcia: to, że nie zwariowałam w tej pracy; przeprowadzka, która wymagała trochę poświęceń; hiszpański, bo to dopiero początki, ale coś w tej głowie zostało; cóż, nauczyłam się grać na konsoli, a według Starego to najważniejsze, co mogłam zrobić :D
  • straty: na pewno zaniedbałam trochę swoje wnętrze, pisanie, czytanie, malowanie, wszystko co z tym związane, już nie wspominając o zaniedbanych ludziach..; brak kota zaliczam do start, bo bardzo mi brakuje zwięrzątka, którego nie możemy mieć w tym mieszkaniu

2018 przywitałam w stroju pingwina z szampanem i ćmkiem. I pocałunkiem o północy, co jakoś nieświadomie było postanowieniem na tamtem rok. Udało się, więc mam nadzieję, że ten rok nie będzie gorszy od poprzedniego. Dobrze by było jakby był też trochę lepszy. Czego i Wam życzę.