wtorek, 30 kwietnia 2013

22


30 kwietnia, 22 lata temu, gdzieś w okolicach godziny 19 (w sam raz na wieczorynkę, yay!) przyszłam na świat ja, ważąca 4,5 kg. Wcale na świat mi się nie śpieszyło, bo miałam się urodzić 15 kwietnia, ale chyba wolałam przywitać się ze światem w którąś tam rocznice śmierci Hitlera, a co! Generalnie fajna data, bo to już prawie początek majowego długiego weekendu, więc imprezy robić można. Lubię także to, że to wiosna, wszystko się budzi do życia, a jako, że jestem zodiakalnym bykiem (znak ziemi) to każdy kwitnący krzew wprawia mnie w zachwyt.
I w wieku (już) 22 lat, powinnam mieć jakieś osiągnięcia, sukcesy, coś czym mogłabym się pochwalić. Ale to przecież ja, więc nic nie może być normalne. Pochwalić się mogę jedynie tym, że właściwie wciąż nie wiem co zrobić ze swoim życiem. Bo to co planuję robić, kręci mnie na jakieś 60-70%. A chcę robić coś, co kocham. No i właściwie to jest największy problem, bo nie wiem co mogłoby to być. Pisanie? Tak, to kocham, ale nie jestem utalentowana w tym kierunku (a w jakimś w ogóle jestem?), więc zarabiać w ten sposób nie mogę. Wiem! Mogliby mi płacić za czytanie! Wymarzona praca. Może też dlatego kiedyś myślałam o bibliotece, ale to jest chyba najnudniejsza praca, ever! Książki książkami, ale robienie tego samego codziennie od 9 do 18 to zdecydowanie nie dla mnie. Moją wielką pasją jest również muzyka i zawsze marzyła mi się praca, która się z tym wiąże. Niestety, żeby się tym zajmować to albo trzeba mieć jakiś talent muzyczny albo jakieś pojęcie o tym i bardzo dobry słuch, no ale przede wszystkim trzeba mieć maaasę znajomości. Cóż, chyba się nie nadaję jako dziewczyna ze wsi, mieszkająca bliżej Berlina niż Warszawy, która w dzieciństwie potrafiła zagrać na cymbałkach jedną kolędę, a w podstawówce przez dwa  miesiące uczyła się grać na keyboardzie (byłam na etapie grania jedną ręką!). Och, nie zapominajmy o kościelnej scholce, w której byłam tylko dlatego, że koleżanka poszła (ona chociaż potrafiła śpiewać). Naprawdę uwielbiam śpiewać, ale totalnie nie potrafię. Uważam, że nie jestem w stanie wydobyć z siebie żadnego czystego dźwięku. I tak się kończy moje muzyczne marzenie :) Potem pojawiła się psychologia. Jako zbuntowana nastolatka z depresją czułam wielką potrzebę pomagania ludziom, bo sama tej pomocy nie otrzymywałam. Fascynowała mnie ludzka psychika. I dalej fascynuje. Chyba na szczęście nic z tych planów nie wyszło. Nie mogłabym wysłuchiwać problemów innych, bo każdy z nich brałabym do siebie. Nie potrafiłabym mieć dystansu do pacjentów. Sama potrzebowałabym psychologa po tym wszystkim!
Mam 22 lata, mieszkam z rodzicami i kotem. Żyję. To moja biografia na dzień dzisiejszy. Żyję. To wszystko co robię. A mogłabym robić dużo więcej.

6 komentarzy:

  1. A ja myślę, że nic nie jest takie zero-jedynkowe i nie da się kochać czegoś zawsze tak na 100%, nawet jeśli piszesz i robisz to całym sercem to wkurzasz się na wydawcę który narzuca Ci temat albo zwyczajnie czasem Ci się nie chce.. I jeszcze kultura i media nas trochę okłamują.. Pokazuję tylko tych pełnych pasji, którzy wydają książki, cudownie śpiewają i zdobywają nagrody, przez co człowiek ma poczucie że dopóki nie zrobi czegoś tego pokroju to nie będzie na tyle dobry, wartościowy i na tyle nie osiągnie sukcesu.. To trochę smutne bo to kadruje to jak człowiek postrzega siebie i trochę sprowadza się do tego, że nie będę interesujący nie osiągnę sukcesu jeśli przykładowo nie nagram płyty..
    I myślę sobie że na pewno w tych 22 latach życia były jakieś sukcesy,tylko je umniejszasz, zupełnie niepotrzebnie..

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli zaczynałabym od razu od tego, co chcę zacząć teraz to właśnie bym kończyła! A to byłby sukces i coś z czego byłabym dumna i na pewno bym tego nie umniejszała :)
    I nie ma żadnych sukcesów, nie takich, które miałyby znaczenie. Jakieś małe, osobiste są, ok, ale nie z efektem wow xD (nie wierzę, że wzięłam tekst z reklamy! :D)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się, że niewiele osób ma pracę, która daje im satysfakcję. Większość osób w moim otoczeniu odlicza minuty do opuszczenia 'pracowych' murów i powrotu do domu. Życzę jednak znalezienia satysfakcjonującego zajęcia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie chcę tak skończyć ;)
      Dzięki!

      Usuń
  4. Spotykam dziś Panią pierwszy raz! Czytając #19 czułam się, jakbym czytała siebie. Twórczość tak niesamowita jak utwory Wiśniewskiego! Jak dobrze, że Panią znalazłam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiśniewskiego! Gdzie mi do niego?! Nie wymarzyłabym sobie lepszego komplementu, dziękuje bardzo. Miło mi bardzo i jednocześnie przykro, że ktoś odnajduje siebie akurat w tym wierszu. Bo to przykre, że więcej osób czuję się w ten sposób...
      Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam! :)

      Usuń