wtorek, 22 marca 2016

Wiosna, która miała przynieść rozstanie

Powinniśmy się teraz żegnać. A nawet nigdy się nie przywitaliśmy... Wiesz, myślałam, że mam już to za sobą, że się z Ciebie wyleczyłam. Zaczęłam tworzyć swoją bzdurną playlistę, do auta, do nocnych podróży, na babskie wypady tirem. Nieważne, że nie mam auta, nie wybieram się na roadtrip po Europie, ani nic. Ale nadal mam ochotę wsiąść w samochód i jechać przed siebie. Dlatego tworzę chociaż playlistę idealną do tego. Póki co jest tam 159 piosenek. Przeróżnych. Wrzuciłam też te, których ostatnimi czasy unikałam. Nawet tę jedyną, której nie mogłam słuchać, bo kojarzyła się najbardziej. Przecież już mnie tak nie rusza. Niech będzie. Dzisiaj postanowiłam przesłuchać chociaż część playlisty, żeby wprowadzić ewentualne zmiany, coś dodać, coś usunąć. I włączyła się TA piosenka. Pomyślałam, że to nic, dam radę. I bym dała, oczywiście. Ale zachciało mi się skonfrontować to z Twoim zdjęciem. I wiesz co? Również nic. Stwierdziłam, że faktycznie już mam to za sobą. Nie czułam nic. Może zaczynałam odczuwać lekkie obrzydzenie, bo tego nigdy w pełni nie potrafiłam do Ciebie poczuć. Wiedziałam, że ostatecznym testem będzie przeczytanie Twoich ostatnich słów. I też było w porządku. Dopóki nie dotarłam do momentu, gdy pisałeś powiedz mi, a ja później napisałam przyjdź.
Na nowo poczułam złość, bo skoro prosiłeś żebym Ci powiedziała to jak mogłeś nie przyjść żeby tego wysłuchać? Oczywiście, wiem dlaczego nie przyszedłeś i nawet to jakoś rozumiem. Ale jeśli nie chciałeś słuchać, nie trzeba było prosić o słowa. To zawsze było moje zadanie, czyż nie?

Przerażał Cię moment, który miałby nastąpić właśnie teraz. Rozstanie. Nigdy się nie dowiedziałeś, że nawet przez chwilę nie próbowałabym Cię tu zatrzymać. Widzieliśmy to samo, tylko w zupełnie inny sposób. Ty widziałeś wieczną walkę, zabijanie się, przeplatane chwilami szczęścia i bolesnym rozstaniem. Widziałeś wybuch Supernowy, która pogrążyłaby w ciemności nie tylko nas. Nie mogę mieć do Ciebie żalu, że przez ten cały czas to o kogoś innego martwiłeś się bardziej. Ale chciałam żebyś ten jeden raz mógł zobaczyć mnie, nas. Ale widziałeś ciemność, która by wszystko pochłonęła. Wszystko, co kochałeś i co mogłeś pokochać. Ja widziałam kilka miesięcy szczęścia przeplatanych wybuchami zazdrości i kłótniami i rozstanie, które nie byłoby bolesne. Bo miałoby za sobą te wspólne miesiące, a nie ciemność. Zostawiłoby światło. Światło, którego mnie pozbawiłeś.

Powinniśmy się teraz żegnać. Spleść dłonie, języki, ciała, które nigdy się nie poznały. Powinniśmy żegnać się w najbardziej namiętny sposób, jaki można sobie wyobrazić. Zapamiętywać każdą wypukłość na ciele, każde wklęsłe miejsce, każdy pieprzyk i bliznę. Żeby później uśmiechać się na to wspomnienie. Bo byłoby dobre, byłoby w nim światło.

Mówiłeś powiedz, ja mówiłam przyjdź. Nigdy się nie przywitaliśmy, więc nie możemy się żegnać. Uciekłeś z tego miasta już dawno temu. A to były ciężkie miesiące. I myślę, że dzięki Tobie mogłoby być odrobinę bardziej znośne. Ale nie były. Mam nadzieję, że uśmiechasz się więcej, niż uśmiechałbyś się będąc tu, ze mną. Bo jeśli nie, to znaczy, że to nie była dobra decyzja. A mam nadzieję, że była taka chociaż dla Ciebie.

Powinniśmy się żegnać.

2 komentarze:

  1. A jeśli powiem,że ja osobiście mam wrażenie, że dla niego to była jednak dobra decyzja, to trochę pomoże?
    Takie niedokończone historie, bo to jest niedokończone jakoś w człowieku, jak pewnych rzeczy oczekiwanych nie było, męczą cholernie ale przecież...nie zmienimy ich biegu, nie zmienimy ich na siłę. Kolejna rzecz do przełknięcia "pomimo".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja wiem, że była tylko czasami i to męczy, że jednak jest lepiej beze mnie niż ze mną: p
      Ta, było bardziej dokonczone przed kończeniem niż teraz xD tylko od tego przelykania aż chce się już rzygać: p ale wiem, nic nie zrobie

      Usuń