niedziela, 14 lipca 2019

No ogólnie to fajnie jest

Jaki jest sens brania tabletek, które mają ci pomóc, jeśli zamiast tego czujesz się jeszcze gorzej? Jasne, potrzeba czasu żeby zaczęły działać. Ale nawet na ulotce jest napisane, że w tym czasie myśli samobójcze mogą wrócić lub występować wcześniej. Fajnie, więc możesz nie dożyć do momentu, gdy tabletki zaczną pomagać. Ale hej, co się przejmujesz, musisz je brać codziennie. BĘDZIE LEPIEJ. Świetnie, naprawdę cudownie.

A do tego czasu robisz obliczenia czy ilość tabletek, którą masz wystarczy żeby się zabić i z przykrością stwierdzasz, że jednak nie. Szkoda, mieszkasz z ludźmi, którzy nie zwracają uwagi na twoje istnienie, zamknięty pokój. Mogłoby się udać. Po paru dniach najwyżej zaczęłoby śmierdzieć. Och, nawet po śmierci sprawiasz problemy. Niedobra dziewczynka. Pójdziesz do kąta, na karnego jeżyka, dostaniesz przez dupę. No cóż, nawet zabić się nie umiesz.

O, schudłaś, gratulacje, ale fajnie.

No, fajnie. Lubię kości na ramionach, wystające obojczyki, dotykać żeber.

Ciągle są jednak boczki. No na to pomogą tylko ćwiczenia. Brzuszki takie i srakie, przysiady, ćwiczenie cycków, żeby nie były takie oklapnięte. W końcu całość musi się dobrze prezentować, mimo że nie ma się przed kim rozbierać.

A nie, jednak tak się nie da. Nawet przy idealniej figurze cała reszta zostanie, przykro mi.

Nie możesz patrzeć na swoje ciało, po prostu nie możesz. Mimo, że się ważysz (nie obsesyjnie), chwytasz za miarę i zaskakują cię te liczby. Bierzesz małe lustro i przyglądasz się sobie. Znowu masz przerwę między udami. Fajnie. Ale jakoś przeraża cię to, jak szybko do tego doszło. Chcesz czy nie, potrafisz zjeść jeden posiłek przez cały dzień. Ok, nieraz ciężko nazwać to w ogóle posiłkiem. Nie no kurwa, jeszcze ci brakuje zaburzeń odżywiania w tym wszystkim. W sumie spoko, oszczędzasz na jedzeniu. Możesz za to lecieć na Islandię i unikać zakładania kostiumu kąpielowego.

Przecież wszyscy widzieliśmy się nago.

No, sto lat temu. W innym życiu.

Robisz sobie coś dobrego do jedzenia. Czasami się zdarzy, żeby nie było, że żywisz się samymi płatkami. Prawie nie jesz mięsa. Nie brakuje ci tego, więc może nie ma sensu go jeść.

Bez sensu. Pewnie masz anemię.

W sumie to nie mam.

Lepiej jeść trawę, ale skoszoną, bo taka nie czuje, co?

Nie wiesz czy jeszcze żart czy już nie. Z tym człowiekiem nigdy nie wiesz. No ciężko się rozmawia, ale co zrobisz. Wyjdziesz? W sumie możesz, co cię powstrzymuje? Dlaczego nadal siedzisz przy stoliku, gdy łzy napływają ci do oczu?

A sumie było miło.

Szybko zapominasz. Szkoda, że innych rzeczy nie jesteś w stanie tak łatwo zapomnieć. Innych ludzi. Innych słów i tego co zrobiłaś i co tobie zrobiono. Ale hej, pewnie przesadzasz. O co ci znowu chodzi.

Jak to cię nie będzie?

A tak to. Przecież nie będziesz się spowiadać, chociaż masz to na końcu języka. Nie powiesz, że jesteś chora, więc wykręcasz się chorobą kogoś innego. Nie powiesz, że czujesz się jak kupa, jak gówno i najchętniej zamiast ud i brzucha pociełabyś sobie ryj.

Dlaczego nic nie mówiłaś?

Zapomniałaś jak się mówi. Literki nie składają się w słowa. Język staje się kołkiem. Nawet krzyczeć nie możesz. Rozglądasz się po pokoju. Nikogo nie ma. Nie może być, no nie da rady, żeby wiecznie ktoś cię trzymał za rączkę, ogarnij dupę. Patrzysz za okno, nie no chuj, ciemno jest. Na szufladę z tabletkami, trzęsą ci się ręce. Nie no, to za mało, bez sensu. Zamiast wszystkich łykasz jedną z nadzieją, że zaśniesz. Bo jak zaśniesz to nie będziesz myśleć, nie będziesz robić sobie krzywdy, nie będziesz myśleć o tym, żeby się zabić, nie będziesz ryczeć do braku tchu, do smarków spływających z nosa na usta i prosto do gardła.

Mogłaś dzwonić.

No nie. Nie da się. Nie chcesz przeszkadzać. Nie przywykłaś, że możesz. Nie mówisz, siedzisz jak mysz pod miotłą. Nie możesz mówić, że ranisz siebie jeśli to rani kogoś innego, prawda?

Możesz.

No kurwa nie. No sorry, przepraszam. Więcej wyrzutów sumienia. A chuj, jedne więcej nie zaszkodzą. Co za różnica.

Ej, hej, gdzie to, bo się krótko czeka, babka spoko?

A nie, głupia, proponuje medytacje i kazała ćwiczyć oddychanie, a to co było to nieważne, to już przeszłość, trzeba o tym zapomnieć.

Ach, to takie proste, widzisz? Wystarczy zapomnieć. To już nieważne. O chuj ci znowu chodzi, zapomnij, po prostu. Było minęło. Problem wymazany. Pooddychaj sobie, będzie lepiej. A można się cofnąć w czasie, żeby wtedy sobie pooddychać czy tak nie bardzo? Lepiej czekać dwa lata z nadzieją, że się nie zajebiesz przez ten czas. Czy to wyzwanie?


chora na wora
bo tak śmieszniej
jak co - kino
zamiast gówno
bo nikt się nie spodziewa

jak chłopiec zamiast Boga
który zabrania pić
bo to taka religia
przykrywająca chorobę

i może jednak co - gówno
bo zamiast na wora
chorujesz na łeb

co ona pierdoli
brakuje jej piątej klepki
czy ktoś mi powie gdzie ją znaleźć
chętnie przygarnę
tylko powiedźcie co się z nią robi
daje mleczko jak kotu w butach
bo prawdziwemu nie wolno
czy wkłada się w siebie
jak puzzle lub wibrator

jesteś jakaś nienormalna
i co teraz
odkryli tajemnicę
choć zakrywam wszystkie karty
i nie wyciągnęłam asa z rękawa

hej chcę się zabić
to idź
idź być smutną gdzie indziej
teraz trzeba świętować
później będziemy płakać
i zastanawiać się jak do tego doszło
nie wiem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz