niedziela, 3 października 2021

Baśń o końcu

 Sowa oswajała się z nowym życiem, kontrolowanym przez leki, których działanie czasem kwestionowała. W chwilach, gdy bawiła się "za dobrze", a noce były za krótkie, naiwnie myślała, że pominięcie jednej małej tabletki, niczego nie zmieni. Och, jakże się myliła!

Ale postarajcie się choć trochę ją zrozumieć. Gdy wraca się nad ranem i nie chce się jeszcze spać to ciężko zażyć środek, który pomaga zasnąć, prawda? Można chyba powiedzieć, że jest w tym jakaś pokrętna logika? Jest? Według Sowy, na pewno.

Oczywiście, miało to swoje konsekwencje, które Sowa odczuła jakiś czas później. Bo skoro baśń jest nietypowa, to i "kara za złe uczynki" nie pojawia się od razu. Wyobraźcie sobie naszą bohaterkę czującą się cudownie, bo lata wysoko, wysoko. A teraz pomyślcie, że nagle zapomina jak używa się skrzydeł.
Sowa spadła więc z hukiem, spektakularnie. Poranione ciało i wszechogarniający ból, sprawiły że nie była w stanie żyć. Ale jakimś cudem, codziennie chodziła do pracy, zakładając maskę z uśmiechem. Wszyscy się na nią nabierali, co w jakiś sposób bawiło Sowę, ale też trochę przerażało. Bowiem oznaczało to, że bardzo dobrze udaje i chowa swoje prawdziwe emocje.

Pamiętacie Ćmię, zaraz po tym, gdy spłonęła? Teraz, Sowa czuła się jeszcze gorzej. Wiem, tamta Baśń miała być najsmutniejsza, ale Autor pokazał, że to nie my o tym decydujemy. 
Nasza bohaterka postanowiła, że nawet jeśli umrze, to tylko jako Sowa. Nie jak mały robak bez znaczenia. A musicie mi wierzyć, że umrzeć chciała bardzo. Za każdym razem, gdy o tym myślała, w jej głowie pojawiała się Czarownica. Sowa wiedziała, jak bardzo skrzywdziłaby ją swoją śmiercią. Możemy założyć, że w ten sposób, Czarownica kolejny raz uratowała życie swojej przyjaciółki. Sowa doskonale wiedziała, że Czarownica straciła już wiele ważnych dla niej osób i że jej śmierć byłaby kolejną wielką raną na, pełnym miłości, sercu Czarownicy. I że ta rana byłaby prawdopodobnie większa, niż jej własna, która nie pozwalała żyć. A gdy cierpiała, wiedziała że Czarownica cierpi z nią. Udała się więc do Szamana, który dał jej nową miksturę. Taką, której skutkiem ubocznym były Supermoce... Ale o tym innym razem.

Dzięki temu, Sowa poczuła się odrobinę lepiej. Zbliżająca się Wielka Wyprawa stresowała Sowę, ale delikatnie odciągała uciążliwe myśli. Na Wielką Wyprawę najbardziej czekała Czarownica, bo miała to być podróż na Prawdziwą Wyspę.
Sowa jest dosyć skryta i nawet w jawnym nieszczęściu, ciężko jej prosić o pomoc. Ale w noc przed wyjazdem, płakała Czarownicy w słuchawkę, nie wiedząc czy przeżyje jeszcze tych kilka godzin. Czy może odwiedzi ją Żniwiarz. No dobrze, czy może go sama zaprosi.

Koniec.


Dobrze, dobrze, bez żartów. Na pewno będzie ciąg dalszy. Ale żeby się dowiedzieć czy dotarła na Prawdziwą Wyspę, musicie (nie)cierpliwie poczekać.

1 komentarz: