niedziela, 13 lipca 2014

Demony odwiedzają nas we śnie

Po wczorajszej nocy, cały dzień chodziłam niewyspana, trochę jakby na kacu, taka nie do życia. Wydawało się oczywiste, że dzisiaj padnę jak dzieciak, gdy tylko wślizgnę się pod kołdrę. To co ciągle tu robię? Chyba jakoś podświadomie odkładałam ten moment, znajdując kolejne rzeczy do sprawdzenia czy może do odciągnięcia myśli.
Myśli, które teraz uderzyły jak wielka fala, które budzą lęk przed snem. Po ostatnich nocnych skurczach żołądka, spowodowanych dziwnymi emocjami, na drugi dzień prawie zwymiotowałam na kota. Ale to przecież nie tego się boję. Chociaż lęk taki podobny... Jakby wisienką na torcie są łzy w oczach upychane tam przez szalejące hormony.

Dziwne ile emocji można odczuwać przez sen. Jak bardzo można się bać. Jaką złość można odczuwać. Jaki wstyd i zażenowanie. Po przebudzeniu to wszystko jest takie rozmyte, łącznie z resztkami makijażu wokół oczu, jeszcze mokrych... Wstyd jakby mniejszy, bo to przecież tylko sen, ale nie byłabym w stanie go opowiedzieć bez jakiegoś poczucia winy. Drobinki złości wałęsające się na dnie serca, bo przecież... Przecież. Strach taki realny, namacalny aż za bardzo. Strach, który już nie jest tylko złym snem.

Boję się zasnąć, żeby znów nie obudzić się z mokrymi oczami. Boję się zasnąć, żeby znów nie rzucać się na łóżku w tej sennej złości. Boję się zasnąć, żeby znów nie ściskać kołdry jakbym chciała się w nią wtulić lub zamordować jednocześnie. Boję się zasnąć, żeby znów nie obudzić się bardziej zmęczoną niż się kładłam. Zmęczoną nocnymi walkami z łóżkiem, z emocjami.

Nigdy nie bałam się spać. W trakcie snu, potrafiłam sobie powiedzieć "ej, to nie jest fajne, zróbmy to inaczej, czemu się boisz, to tylko sen, w każdej chwili możesz się obudzić". Bałam się tych potworów spod łóżka, machających rąk w lustrach, otwierających się szafek, kroków, dziwnych skrzypień, trzaskających garnków i przestraszonego kota. Bałam się tych dziwnych, nocnych cieni i odgłosów za oknem. Bałam się swojej wyobraźni, która kazała chować stopy pod kołdrę, bo tak jest bezpieczniej. Sen był bezpieczną przystanią.

Przecież wszystko będzie dobrze. Musi być. Sny mogłyby być po mojej stronie i przynosić przyjemne ukojenie. Paradoksalnie przynoszą najdziwniejsze lęki, i wydawałoby się, że dawno zabite złości. Złości, których akurat teraz wolałabym nie pamiętać, którymi akurat teraz wolałabym się nie karmić. Ale przecież będzie dobrze. Musi. Więc nawet jak ta noc będzie równie ciężka, jutro to wszystko będzie tylko złym snem. Chyba, że noc okaże się łaskawa i księżyc, który dzisiaj jest przecież tak blisko przyniesie dobre sny. Ale księżyc jest w pełni i tylko obiecuje spokojną noc, a przyniesie bezsenność. To jego sposób na uchronienie mnie przed złymi snami? Graniem tej jednej z milionów księżycowych piosenek przeniesie mnie do siebie, abym mogła zatańczyć księżycowy taniec i otuli dźwiękiem. Dźwiękiem tak pięknym, że melodia skryta w dziwnych zakamarkach duszy, bo duszą właśnie czuję tę piosenkę, pojawia się nagle jakby chodziła za mną cały dzień. A przecież dzień był smętnym wyciem.
Dlatego zaraz sięgnę po słuchawki, włączę mój księżycowy taniec, który uspokoi, chociaż na chwile, moje strachy i pozwoli zasnąć. Sny przyjdą i tak. Nie wiem jeszcze jakie, ale księżycowe melodie uniosą mnie na chwilę, która będzie wolna od lęku.

Branoc.

6 komentarzy:

  1. Sny to intrygująca mieszanka wszystkiego tego, co nas spotyka za dnia, czego się boimy, czego pragniemy. Te dziwne wydarzenia kotłują się w głowie i potem tworzą sny, które wzbudzają emocje. Mi osobiście dziwne, przerażające sny towarzyszyły od dziecka, dlatego też z czasem po prostu przestałam się nimi przejmować, a nawet doszukiwać się w nich inspiracji do opowiadań. Dla kogoś moje sny są straszne i mogliby uznać, że nie chcą czegoś takiego, dla mnie są intrygujące, bo tak jak mówiłaś: to tylko sny.
    Fakt, często budzą emocje i też zdarzało mi się, że budziłam się z płaczem, nie zbyt często, ale przytrafiało mi się coś takiego.
    Jeżeli to ciągle powtarzający się ten sam, albo bardzo podobny sen to może spróbuj rozłożyć go na czynniki pierwsze? Przeanalizować sobie po kolei, w głowie czy też na papierze i przekonaj się czy faktycznie jest czego się bać. Nie wiem czy to pomoże, ale chyba warto spróbować, prawda?
    www.parzydelka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie, to nie tak, że to jakiś sen, który ciągle wraca. To była jednorazowa sytuacja. No i też nie było to nic skomplikowanego. Zwyczajny, choć duży, wpływ podświadomości. Jakoś sposób poradzenia sobie ze stresem. Jakby emocje dały upust przez sen po prostu.
      I jednak częściej zdarza mi się uśmiechać czy nawet śmiać się przez sen niż płakać :)

      Usuń
    2. Hm, to w tym układzie można na to spojrzeć jako na sen oczyszczający :D Skoro byłaś pod wpływem presji i to zniknęło, to od razu człowiekowi robi się lżej.

      Usuń
  2. Za dużo o tym myślisz i potem Ci się śni. Spokojniej do tego podejdź. Fakt, że na sen nie mamy wpływu (chyba, że Ci się chce praktykować świadome śnienie, ale ja osobiście sceptycznie podchodzę do takich... eksperymentów), ale tak to mniej więcej działa. Słyszałam, że sny się sprawdzają na odwrót, więc no :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie śniło się coś złego. Złe były same emocje. I to też może nie tyle złe co trudne po prostu. Nie wiem jak to wytłumaczyć. No i o pewnych sprawach ciężko nie myśleć. Ale już jest, chociaż ze snami, w porządku :)

      Usuń
    2. Ludzki mózg jest niesamowity... ale to dobrze, że się ustabilizowało.

      Usuń