środa, 2 lipca 2014

Dorosłe dzieci, czyli o utrudnianej samodzielności

Wierzę w przeznaczenie, wierzę w te wszystkie zbiegi okoliczności i że nic nie dzieje się bez przyczyny. Czasami nawet mam wrażenie, że niektóre rzeczy mnie prześladują np. książki. Ktoś opowiada o książce, którą chciałam przeczytać, ale odkładałam  to "na później". Po kilku dniach tytuł książki pada w jakimś przypadkowym filmie w tv. I w kolejnym. Kolejna osoba o niej mówi. Książka aż się prosi o przeczytanie, więc  ją czytam. Tym razem nie była to książka. Na przypadkowych zakupach w przypadkowym sklepie uśmiechnęły się do mnie "Charaktery". Nieśmiało odwzajemniłam uśmiech, bo już dawno zerwałam ten romans, sama nie wiem czemu. Przypomniały mi się te wszystkie numery, które pożyczyłam (nawet nieprzeczytane) na wieczne nieoddanie. Nie zdziwiłabym się jakby się okazało, że wszystkie, dosłownie, poszły z dymem... Nieśmiało wyciągnęłam rękę po lipcowy numer, który zaczął krzyczeć hasłami z okładki: "BĄDŹCIE PIĘKNI I NIE LĘKAJCIE SIĘ", "STRÓJ NA DOBRY NASTRÓJ", "TERAPIA ZE SMARTFONA", "TRENING DLA LIDERA", "DOROSŁE DZIECI NIEDOJRZAŁYCH RODZICÓW" i "DLACZEGO I JAK ŻYĆ PEŁNIĄ ŻYCIA". Cóż, nie zawsze trafiałam na numery, które mnie interesowały, czasami był to jeden artykuł, czasami dwa. A tutaj? Niezły numer jak na powrót do romansu. Mam głupi nawyk przeglądania gazet od końca. Chociaż czytam zawsze od początku, po kolei, od deski do deski. Tym razem zaczęłam, oczywiście od artykułu "DZIECI DOROSŁYCH DZIECI" i zrozumiałam, że m.in. po to miałam kupić ten numer. Właśnie teraz. Zainteresowanych odsyłam do kiosku po Charaktery, bo nie będę streszczać tego, co przeczytałam.
To tak cholernie o mnie, że aż mi szczęka opadła. Okazało się, że nie jestem żadnym wyjątkiem, że nie tylko moi rodzice są tacy, a nawet, że w naszych czasach to powszechne. Jak tak się nad tym zastanowiłam to faktycznie nie zauważam tej granicy, kiedy człowiek staje się dorosły i w pełni samodzielny. Przecież nie na studiach, gdy się imprezuje za pieniądze rodziców. A ja? Co z tego, że się wyprowadzam jak nie ma opcji żebym mogła się sama utrzymać. Rodzice i tak będą mi pomagać finansowo, więc co to za samodzielność, co to za dorosłe życie? Poczułam ulgę, gdy okazało się, że to nie jest tylko moja wina. To nie moja wina, że nie zrobiłam tego wcześniej, ale tylko moja zasługa, że zdecydowałam się chociaż na taki krok. I nie chcę tutaj obwiniać rodziców, nie chcę żeby to było wymówką. Bo jest utrudnieniem jedynie.
Ironiczne jest to, że wiecznie wszyscy powtarzają, że mam taką fajną mamę (jej też to mówią, więc jest przekonana, że to, co robi jest dobre). Pewnie, że mam fajną mamę. Ale nie mamę, tylko koleżankę. Mogę z nią pogadać, pośmiać się, pójść na zakupy. To ciągle mama? Mama, która niczego nie wymaga, we wszystkim wyręcza. Czy mama pozwoliłaby mi żyć tak jak żyję? Nie tak jak zamierzam żyć, tylko jak żyłam do tej pory. Czasami chciała. Starała się. Każda rozmowa kończyła się kłótnią. Bo jak nagle może czegoś wymagać, oczekiwać, prawić kazania na ten temat, jak nigdy tego nie robiła? Jak nagle mam się tym przejąć i zacząć coś robić?
Do tego dołóżmy tatę. Tata, który nie mówi o swoich uczuciach, ale chciałby swoją małą córeczkę zatrzymać w domu jak najdłużej. Chciałby żebym poszła do pracy, ale żebym mieszkała w domu. Kontrola. Przecież jak się wyprowadzę nie będzie wiedział, kiedy wychodzę, o której wracam, z kim się spotykam. Dzisiaj to udowodnił, bo się pokłóciliśmy o szukanie mieszkania. Przecież mogę dojeżdżać! Przecież nie potrzebuję wygód w mieszkaniu! Przecież nic nie potrzebuję... Bo kiedyś tego nie było i ludzie sobie radzili. Internetu nie potrzebuję przecież. Autobusem mogę jechać, taksówką zjeździć całe miasto żeby wybrać najlepsze mieszkanie. Zresztą, po co jeździć! W internecie są ogłoszenia, wybieram pierwsze lepsze, jadę i biorę. Czasami się zastanawiam w jakim on świecie żyje. Czy tak bardzo chce mnie kontrolować?
Podcinanie skrzydeł. Utrudnianie samodzielności. Dzięki, Mamo. Dzięki, Tato. Wiecie co? I tak sobie poradzę.

11 komentarzy:

  1. Charaktery! Ja poleciałam wczoraj ale numer mnie po tytułach nie rozwalił jakoś... Raczej czekam na następny :P Ale zaraz wgłębię się w artykuły.
    Myślę,że mimo wszystko możesz starać się "dojrzeć" , ciężko jest się wyrwać z czegoś takiego, pewnie jeszcze jak Ci się uda będzie ciężko ale potem satysfakcja z tego wszystkiego jest wielka :) Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie rozwalił chyba tą zbieżnością właśnie. Takie dla mnie artykuły na czasie można powiedzieć :P
      Chyba dzięki takiemu odcięciu się częściowemu, jakim jest wyprowadzka będzie łatwiej tego dokonać :) No właśnie, ja już czuję dużą satysfakcję, więc później będzie jeszcze większa :D No i dziękuję :)

      Usuń
    2. Czasem takie przypadkowe "znaki" dają nam siłę działania, albo jakoś sprawiają,że ruszamy tyłek :)
      Przyznam,że ja rok temu rzuciłam się na głęboką wodę po 2 latach trzęsienia portkami i w ogóle i teraz po prostu już góry mogę przenosić :P Jak już ruszysz to potem się wbijesz w rytm i będziesz co rusz przekraczać jakieś swoje granice, robić po prostu to co chcesz ( w sensie by osiągnąć cel ) :)

      Usuń
    3. Po prostu motywują w jakiś sposób :)
      O widzisz, i to jest dopiero motywujące! :D Bo jak komuś się udało to czemu mnie ma się nie udać, prawda? :)

      Usuń
    4. Dokładnie! :) Nie jesteś słabsza :) Możesz być nawet silniejsza :)

      Usuń
  2. A ja wiem że sobie poradzisz, chociaż wiem, nie powinienem ci truć tak dupy, już wiem...XD Ale w każdym razie cóż. Rodzice rodzicami, ale mamy swoje życie. Swoje jedyne i tego zmarnować nie można, no nie?:) Ja wiem że jest trudno, że ci robią na przekór, zresztą już mówiłem że to oni są jak dzieci...ale coby nie było zawsze radzić sobie można I musisz sobie poradzić, bo wiesz, ja się na tą imprezę szykuję XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha to dobrze, że już wiesz :D No i tak, najpierw Ty mówiłeś, że są jak dzieci, a potem trafiłam na artykuł, który to właściwie potwierdził. Taki mądry jesteś xD I oczywiście, że sobie poradzę, bo takie momenty są trochę dobijające, ale z perspektywy czasu tylko motywują :) A dwuosobowa impreza odbyć się musi, nawet jak wyląduje na dworcu, zamiast w mieszkaniu xD

      Usuń
    2. No widzisz, więc może to znaki jednak, może dziwne zbiegi okoliczności, że ktoś mówi, potem artykuł..ale daje do myślenia i najważniejsze, żeby mobilizowało jakoś dalej:) A nie załamywało, bo załamywać nie ma co XD Więc jak najmniej tych momentów oby było. Zawsze jakieś muszą być, jasne...ale jednak jak najmniej:)
      E tam, to wtedy wiesz, możesz wylądować u nas, w końcu mamy cię adoptować XD

      Usuń
    3. Przeznaczenie po prostu :P Wiesz to już nawet nie załamuje tylko na chwilę wkurwia xD Załamania to się obawiam w pustym mieszkaniu jednak, ale to już wiesz xD
      Haha no przecież :D

      Usuń
  3. Rodzice zawsze chcą dobrze, ale czasem im nie wychodzi xD Coś na ten temat wiem. To dosyć przykre, tym bardziej, że każda osoba jest teoretycznie przyszłym rodzicem, który będzie postępować w ten sam sposób. Moi rodzice też nie należą do dorosłych. Moja mama często przywodzi mi na myśl nastolatkę, co momentami wydaje się być irytujące, ale i tak ją kocham, w końcu to mama, a ją się ma tylko jedną. Prawda jest taka, że my i tak postąpimy tak, jak będziemy chcieli, a potem będziemy rozważać czy to, co mówili rodzice było słuszne czy też nie :D
    www.parzydelka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze, ale w większości pewnie tak :P No i na szczęście tylko teoretycznie każdy jest przyszłym rodzicem i cóż, to też dobry powód, żeby własnie, mimo wszystko postępować inaczej, być lepszym niż byli nasi rodzice. A nie tylko powielać ślepo błędy tłumacząc się schematem boleborzańskim czy czymś takim xD No właśnie też często w mojej mamie widzę nastolatkę i to faktycznie irytuje. I tak jak piszesz, mimo wszystko się kocha, ale to dobrze :) Bo to ważniejsze, niż te chwile irytacji.

      Usuń