piątek, 11 grudnia 2015

Gdy na chwilę przestaje się śpiewać ALOHA KE AKUA...

Przyszedł spokój. I to wcale nie po burzy. Raczej po niegroźnym deszczu.
Oczyszczający deszcz. A teraz spokój.

Patrzę na swoje gniazdko, które staje się coraz bardziej moje, chociaż pełno w nim cudzych rzeczy. Fotel, szafka, półki. Dzięki mnie, wszystko ma drugie życie. Podarowane, bo niepotrzebne, a mnie cieszy jakby to były najpiękniejsze meble ze zdjęć w internetach. Na półkach książki i kilka pamiątek. Teraz jest jak w prawdziwym domu. A nie jak do tej pory, książki chowane po szafkach czy, co gorsza, w skrzyni od łóżka. Brakuje tylko zdjęć i będzie idealnie. Później może w końcu jakiś zwierzak. I na początek żaden jeż, gwarek czy sfinks, a pewnie zwykły dachowiec ze schroniska. Tak żeby przyszedł na kolana, żeby ogrzewał fotel, gdy mnie nie ma, żeby zmuszał do sprzątania smrodem z kuwety - nie ma lepszej motywacji. Żeby był. Mimo, że czasem będzie nie do zniesienia, będzie do kochania, żeby miał lepsze życie, nie do wyżywania się na nim, gdy przyjdzie gorszy dzień. Na ludzi mogę fukać, ale na zwierzęta... Zaraz mam wyrzuty sumienia i próbuję to stworzonko zagłaskać, zakochać na śmierć niczym Elmirka, w ramach odkupienia win. Głaskanie kociej sierści też przecież uspokaja.

Spokój.

Oglądam swoje nadgarstki, które ostatnio stały się jeszcze chudsze. A sądziłam, że to niemożliwe. Dotykam wystających żeber. Zachwycam się obojczykami. Omiatam swe ciało zachwytem. I przerażeniem. Co się ze mną dzieje? Zmizerniałaś. Pewnie na święta też to usłyszę. Ale babcie zawsze tak mówią, to nic nie znaczy. Ale widzę to wyraźnie, zmizerniałam. Coś przygasa w oczach, tak jak w sercu. Patrzę na chude ciało. Uwielbiam je i nie znoszę. Wyglądam jak wrak. Po co mieć chude ciało, skoro nikt go nie dotyka. Zaraz cycki opadną, na zmarnowanie wszystko pójdzie. Szkoda trochę.

Codziennie spojrzenia na przystanku. Uśmiecham się, gdy jego tramwaj odjeżdża. Nie potrafię uśmiechnąć się do niego. Jedno przeciągnięte spojrzenie w drodze do domu. Uśmiecham się, gdy nie widzi. Uśmiecham i nie mogę przestać. Coś się zatliło w oczach. To daje nadzieję, że nie wszystko umarło. Nie straciłam swojej wiary, chociaż jest jej coraz mniej i za każdym razem będzie potrzeba coraz więcej ognia. Nie licz na poważną znajomość. Mówię prosto z mostu. Wycofuję się. Przekreślam. Zostały mi spojrzenia na ulicy i przystanku. Są nieszkodliwe. Niczego nie oczekują, choć co rano szukam tego spojrzenia w tłumie. Pozwalają wierzyć, że w moich oczach nie mieszka tylko smutek i rezygnacja. Może tamte oczy widzą więcej niż jego... Może jego nie chciały widzieć więcej.

Spokój. Trochę zmącony.

Tracę coś, czego nigdy nie odzyskam. Stawiam kolejny mur, kolejny temat tabu, bo nie mam ochoty o nim rozmawiać. Najpiękniejsza piosenka, która się zapętliła jakiś czas temu, a teraz nie jestem w stanie o niej myśleć, uciekam, gdy W. mówi włącz. Chociaż odczarowałam inne piosenki, a nawet cały album. Coś za coś.
Coś za coś. Milczenie za szczerość. Ból za ból. Tracę siebie. Tracę coś jeszcze, bo wiedziałam, że nie będzie dobrze. Już wtedy wiedziałam. Chociaż przecież jest. Po takich wieściach nic się nie zmieniło. Ale stare rany jeszcze się nie zaleczyły. Widzę niewielki mur. Kopię, uderzam głową. Stoi nadal.
Przypomina mój sen. Zupełnie inny niż ten, który przyszedł po przeczytaniu listu. Stoję za wielką bramą, pada deszcz. Stoję zła, zbuntowana, niepokorna. Stoją inni ludzie. Po drugiej stronie okna, w nich twarze pełne pogardy. Rzucane zapalniczki jak bomby. Głowy zwisają nad bramą, jak głowy olbrzymów. Zaczepiają co powiesz, sowo? co powiesz? sowo. sowo. sowa. odezwij się. sowa. Budzik.

Spokój. Chwilowo nieobecny.



I thought that I heard you laughing
I thought that I heard you sing
I think I thought I saw you try

That was just a dream!
That was just a dream!

That's me in the corner
That's me in the spotlight
Losing my religion

Myślałem, że słyszę twój śmiech.
Myślałem, że słyszę twój śpiew.
Chyba pomyślałem, że widzę, jak próbujesz.

To był tylko sen!
To był tylko sen!

Oto ja w kącie.
Oto ja w świetle reflektorów.
Tracę swoją cierpliwość.

14 komentarzy:

  1. Do te jeszcze zainstaluje ci się nowy wieszak za koryto:) I pewnie jeszcze trochę innych rzeczy przybędzie:) Czy ty wiesz, że ja nigdy nie miałam żadnych zdjęć? W sensie w ramkach ani nic...ani jak mieszkałam w domu u mamy, ani u teściów, ani teraz...ciekawe, czemu jednym pomagają wczuć się w dom, a czemu mi...zawadzają nieraz. Ale mam rysunki dziecka na lodówce, starczy :D
    A ciało jest dla ciebie. Nie do tego, żeby ktoś je dotykał, chociaż ok, też. Ale samo w sobie ma wartość, chude czy nie. Ale...to dłuższa rozkmina, z którą muszę się przepsać :D
    A co do reszty..to lepiej, jak się nie wypowiem. Tak sądzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :D no ja kocham zdjęcia, wiec to pewnie dlatego. A Tobie zawadzaja, bo traktujesz je jak kolejne kurzolapy xD póki co jest jeden :D mogę Ci z pracy ukrasc magnes tylko nie wiem czy będziesz taki chciała xD
      Wiem, ale trochę szkoda jak sie marnuje, młodsza nie będę xD
      Jak chcesz :p

      Usuń
    2. To też może być, jedyne słuszne kurzołapy to książki :D chociaż mam zamiar wreszcie powiesić coś na ścianach ale...nie zdjęcia. Prędzej te zioła :D
      Chcę, dawaj, każdy się przyda, moje dziecko ma więcej rysunków do wieszania :D
      Nie mam chyba co, za bardzo. A może, to nie ten moment:)I nie tu, ludzie kochani :D

      Usuń
    3. Wiem właśnie :D no ja tak od lipca czekam żeby coś powiesic... :p
      Hahaha dobra to w poniedziałek wezmę, może nawet kilka xD Hahaha takie zdolne dziecko xD
      Toz nie mowie, ze tu i teraz xD

      Usuń
    4. To dawaj magnesy i rysunki, dziecko musi mieć wystawkę :D
      No i słusznie. Lepiej przy piwie. Winie. Wódce. Wszystkiego mam zapas powoli:D

      Usuń
    5. Póki co rysunków więcej nie mam xD
      Widziałam właśnie xD

      Usuń
    6. To produkuj w tej pracy :D

      Usuń
    7. Może w końcu Ty cos wyprodukujesz? :D

      Usuń
    8. Może jak będę miała wolne?:) Na razie nie mam na to chwilowo siły. Weny. Łapie za łatwo wkurwa.

      Usuń
    9. Może ;) wiem, cierpliwie czekam, a nie naciskam ze już natychmiast ma być :D

      Usuń
  2. Oj tam, nie marudź, wielu chętnie by się z Tobą na tę chudość zamieniło :P Poza tym w święta łatwo nadrobić zmizernienie, więc nie martw się za bardzo XD
    Och, uwielbiam tę piosenkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj no nie marudze, pracowałam na to żeby tak wyglądać xD tylko wiesz, gdzie już cerą zbladła i taki brak życia się wkradł to to wygląda zalosnie nieco xD oj w święta to nadrobić baaaardzo xD
      Ja tez :)

      Usuń
    2. Ale to jest do uratowania dość szybko, myślę :) Wiesz, zdrowe jedzenie, trochę ruchu, świeże powietrze, więcej snu i powinno się poprawić ;)
      :)

      Usuń