wtorek, 1 grudnia 2015

Najpiękniejsze miłości to te, których nigdy nie było

Po fali cudzych wspomnień i oglądaniu nowych twarzy i znanych dup, nadeszła noc. Spokojnie przepełniona niepokojem. A po nocy czarny poranek. Gdy niebo jeszcze nie zaznało promieni słonecznych, a chmury, ciemne i przerażające zawisły nad miastem. Jak koniec świata, myślisz i zaciskasz oczy. Może jak je otworzysz już będzie jasno. Byle do Yule, byle do Beltaine. Odliczasz nie swoje święta. A masz jakieś swoje, poza urodzinami? Byle do Świąt, byle do wiosny. Co za różnica. Teraz każda pora roku będzie zimą. Cykl życia-śmierci-życia, ewoluował w cykl śmierci-życia-śmierci. Wiesz, że teraz zostanie jedynie cykl śmierci-śmierci-śmierci. Kolejne fale umierania nadchodzą, już nie ostro i nagle, tylko spokojnie, powoli wypalają dziury w duszy. Zaciskasz oczy, zaciskasz zęby, zaciskasz serce. Nakładasz na nie żelazne obręcze, by nie mogło pęknąć z żalu. Nawet po ulicach chodzisz smutna i zrezygnowana. Jak bardzo się wtedy mylił. Ile teraz może mieć racji. W głowie walka pomiędzy nie zrób sobie więcej krzywdy, a tylko go nie skrzywdź. Stoisz pomiędzy wyborami, a brakiem opcji. Otwierasz oczy, ramiona i czekasz na to, co przyniesie jutro. Nie wytrzymujesz długo w tej pozycji, bo wiesz, że umierasz. Instynktownie próbujesz się ocalić. Spuszczasz głowę, spuszczasz ramiona. Idziesz zgarbiona bardziej niż zawsze. Nie garbisz się już pod ciężarem plecaka czy zakupów. Nosisz ciężar życia. Z tramwajowego okna przyglądasz się ludziom - wyglądają podobnie. Nic dziwnego, że nikt nie może znaleźć prawdziwej miłości. Nikt jej nie zauważy, gdy będzie przechodzić obok, gdy ma się oczy wlepione w ziemię, bo na barkach ciąży rzeczywistość. Oboje zauważą tylko swoje buty. Czy w butach można się zakochać? Nie patrzysz nikomu w oczy, bo ciążą ci powieki. Liczysz łzy, jeszcze nie ma ich wiele. Wiesz, że nie przyjdzie, na pewno nie teraz, później też nie. Prawie słyszysz jak mówi, że na ma siły na twoje tupanie nóżką. Prawie, bo przecież nie znasz jego głosu. Kolejny głos możesz schować do "pudełka głosów nieznanych". Przecież lubisz pamiątki i głupiutkie sentymenty. Do "pudełka słów niewypowiedzianych" schowasz wszystkie słowa, które chciałaś wyszeptać, wykrzyczeć, oddzielić od łez i połączyć z uśmiechem. Wszystkie, które miały w sobie nadzieję, szaleństwo i niebezpieczeństwo. Rozsądek w sprawach uczuciowych, nigdy nie był twoją mocną stroną. Dlatego, przed snem znów wyobrazisz sobie jak jednak przychodzi. Już nie myślisz o tych kilku miesiącach. Powoli ze wszystkiego rezygnujesz i zadowolisz się jednym dniem. Jeden dzień na poznanie jego głosu, sprawdzenie jaki dokładnie odcień mają jego oczy (bo któż by wierzył na słowo, że są po prostu ładne?), zaciągnięcie się jego zapachem zamiast papierosowym dymem (chociaż jak bardzo może się różnić?).Uśmiechasz się na myśl, że chciał uchronić twoje wewnętrzne światło przed wybuchem, który skończyłby się ciemnością. Nie wie, że teraz ciemność też nastaje i że czasem lepiej spłonąć niż odejść w cień. Wlecieć jak ćma do ogniska, by na chwilę się ogrzać. Zdecydował, że lepiej jest marznąć. Wasze decyzje się różniły, ale przecież liczy się tylko ta jego. Jedynak, który musi postawić na swoim.
Czujesz, że jesteś sama ze swoim uporem. Nagle wszyscy tacy rozsądni się zrobili. Nagle kochają bardziej i nie potrafią wybaczać. Kochają za bardzo i podskórnie czujesz, że nie chcą tego, co ty. Słowa przestają mieć znaczenie. Chcesz poczuć to, o czym mówił. Ale wiesz, że to nie ma pokrycia. Wiesz, że nie dostaniesz nawet jednego dnia, bo nie jest w stanie pokochać cię na tyle żeby zapomnieć. Wiesz, że nigdy nie pokocha cię tak jak jej. Muszę cię kochać, nie znosząc. Słowa odbijają się od ścian twojego umysłu. Nieraz cię nie znoszę, ale nie mogę przestać myśleć. Zrozpaczone ćmy łaszą się do tych słów, jakby były najpiękniejszym wyznaniem miłości. Miłość i nienawiść są przecież ze sobą blisko. Przeciwieństwem miłości jest obojętność.
Zamykasz oczy. Żyj. Ale po co? Nie po co. Po prostu.

4 komentarze:

  1. Dobrze rozumiem, że znowu idziesz na koncert Beltaine? Zazdroo :D I tego Yule też Ci zazdroszczę. Bo czytałam jak w zeszłym roku Frida pisała o tym i cholera, brzmi to naprawdę magicznie. A niestety nie znam nikogo, kto by obchodził to święta i wyznawał starą wiarę. No, poza Fridą. A cudownie byłoby w czymś takim uczestniczyć. Tak więc masz na co czekać, jak widzę ;) Kiedy już się nie wyrabia dobrze jest mieć przynajmniej na co czekać. Tak jak ja teraz na weekend. Przyjeżdża do mnie do Krakowa przyjaciółka i trochę się pobawimy :D
    Nie wiem, czy mogę w ogóle to pisać, bo wiadomo, że znam sytuację tylko z nieco zawoalowanych opisów, czyli praktycznie jej nie znam, więc nie mnie to oceniać, oczywiście, ale wydaje mi się, że zarówno jemu jak i Tobie lepiej by zrobiło, gdyby jednak zaryzykował, spróbował, przyszedł. Bo, cholera no, mam wrażenie, że jednak za szybko się to skończyło i sama, powiem Ci, żałuję aż. I myślę, że może jednak, może jednak... Szkoda, że zrezygnował tak szybko... cóż, traci świetną dziewczynę :D Nie no, wiem, że nie powinnam się może wypowiadać w tej sprawie, siedząc sobie przed komputerkiem, nie znając w ogóle drugiej strony, ani Ciebie w realu, ani sytuacji... no ale trudno, wypowiem się xD W końcu to tylko opinia, nie pociąga za sobą żadnych konsekwencji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie, żadnych koncertów ani innych takich :D po prostu, od Yale już będzie znowu robilo się coraz jaśniej. Beltaine to wiosna, moje urodziny, wiosna, ktora, jak to pisalam miała być chyba nieco inna. Ale tez wiosna symboliczna tak jak symbolem jest Yule jako światło. I fakt, dobrze czekać na takie rzeczy, byle by się w samym czekaniu nie zatracić.
      Cóż, on wolał posłużyć się cudzym językiem niż swoim i właściwie się cieszę, że pewnych wieści nie uslyszalam od niego. Tak chyba było łatwiej. A teraz nie przyjdzie i już nawet tego nie chce. Trzeba żyć dalej :) to prawdopodobnie nigdy nie miało sensu, za dużo dziwnych rzeczy wydarzyło się pomiędzy. Tak musiało być :) i pewnie, ze stracił świetna dziewczynę, chociaż w jego oczach nie będę nawet w połowie tak świetna, ale może i lepiej, ze tego nie wie ;)

      Usuń
    2. Aa, czyli to takie symbole, a nie konkretne wydarzenia? :D Oj tam, z tą wiosną to nie przesadzajmy, ja tam za nic nie chciałabym zimy przeskoczyć, kocham ją :D
      Widzę, że już w sumie to zaakceptowałaś. To dobrze :) I fakt, może rzeczywiście lepiej.

      Usuń
    3. Dokładnie :) ja tez uwielbiam zimę, ale ta białą a nie szara.
      Na ten moment tak, zobaczymy jak to będzie wyglądało później :D

      Usuń