sobota, 3 listopada 2018

Temat niewyczerpany - niewyczerpana żałoba

Ostatnio napisałam to:
EPITAFIUM PODRÓŻNIKA
żył i kochał

Bo spod długopisu nie wyszło niż więcej. Tyle już słów o Tobie napisałam, że po tym czasie do głowy mi przyszły tylko te dwa.
Dzisiaj, wchodzę na Twojego bloga. Z sentymentu, przez Twój uśmiech na zdjęciach, przez te ciemne oczy... Wchodzę na bloga i czytam bardziej komentarze niż posty, które pamiętam zbyt dobrze. Czytam Twoje ostatnie słowa. "Kochałem".
A myślałam, że uciekłeś mi za bardzo. Że może wcale Cię nie znałam, skoro nie umiem nic więcej napisać. Że przecież byłeś czymś więcej. Ale przecież w tych dwóch słowach zawiera się wszystko. Zawiera się to, co jest na zdjęciach. To, co w pozostawionych przez Ciebie słowach.

Jeden sen, który wywołał ogromną tęsknotę. I choć myślałam, że żałoba już za mną, nie wiem czy kiedykolwiek się skończy. Nie wiem czy nauczę się z tym żyć tak, żeby nie uwierało. Musiałam przebaczyć Tobie - udało się. Musiałam przebaczyć sobie - udało się, choć było o wiele trudniejsze. Wciąż muszę przebaczyć wszechświatowi, że ułożył to tak, że nigdy się nie widzieliśmy. Po tylu latach, wciąż nie umiem tego zrobić. Wciąż czuję żal i złość. Co by to zmieniło? Nie wiem. Może "pogorszyłoby" pewne rzeczy. Może wtedy moja żałoba wcale nie byłaby mniej bolesna. Nie wiem. Ale tej szansy nam nie dano. Nigdy się nie przekonam jakby to było. Jak byłoby wtedy. Jak byłoby teraz.

 Wiem, że to ja potrzebowałam Ciebie, nie Ty mnie. Myślę też o nim... Myślę, że ja jego nie potrzebuję tak jak on mnie. Może dałeś mi tyle ile mogłeś. Może teraz ja muszę dać coś jemu.

Nikt nigdy nie będzie Tobą. Ale ciągle Cię szukam w przechodniach.
Jesteś moją nostalgią. Ale to nic. Wiesz, że to lubię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz