środa, 20 sierpnia 2014

Kocie opowieści (rozdział I)

Stwierdziłam, że mój-kot-bez-imienia zasługuje na wzmiankę tutaj. A nawet kilka, być może. Niech to będzie w formie opowiadania (lub paru, o ile będzie chciało mi się to kontynuować, bo z moim zapałem to różnie bywa...).

***
Pierwsze co musicie wiedzieć o głównej bohaterce tej opowieści to to, że jest kotem jak wskazuje zresztą tytuł. I jak już się pewnie domyśliliście jest to samiczka. Nazwijmy ją Red, bo nosi czerwoną obrożę. Red ma około 8 lat, bo tak dokładnie nikt nie wie ile, nawet ona sama, jakby ją spytać, powie, że nie wie. Jak na swój koci wiek powinna mieć spore potomstwo, ale Red jest dziewicą jak sama Maryja. Tylko bez tych wszystkich niepokalanych poczęć. Nasza bohaterka, jak na współczesną kobietę przystało, stosuje antykoncepcję i to nie jest fikcja literacka. Bynajmniej. Red naprawdę co tydzień łyka małą niebieską pigułkę. Nie zawsze grzecznie i posłusznie. Czasami (przeważnie) nie ma na to ochoty i wtedy po prostu wypluwa tabletkę. Ale nie o tym... Jest coś jeszcze, co musicie o niej wiedzieć. To chyba najistotniejsza rzecz. Red jest kotem domowym. A to oznacza, że wychodzi na zewnątrz tylko na smyczy jak jakiś rasowy psiak. Cóż, pominę te liczne komentarze jakie padały przy pierwszych spacerach, bo Red i ja mieszkamy na wsi. Któż to widział kota na smyczy! Ach, nawet "miastowi" się z tego śmiali, a dzieci ze Szkocji wprost nie mogły w to uwierzyć. Takie cuda tylko u mnie! Po tylu latach wszyscy się przyzwyczaili do kota na smyczy i nawet sama Red się trochę przyzwyczaiła, mimo że czasami podejmuje próby ucieczki przez okno...
***

Na początek tylko tyle, żeby nie zanudzać :)

10 komentarzy:

  1. Też miałam kiedyś Persa wyprowadzanego tylko na smyczy, a jak dzikim przypadkiem zobaczył swoje odbicie w lustrze to wpadł w furię i nie wiedział co jest grane. :)
    Uwielbiam koty. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha tak, koty są świetne. Ale trochę przerażające jest to, że podobno zwierzęta upodabniają się do swoich właścicieli :D

      Usuń
    2. W sumie mój tak chyba robi, ciągle je i śpi na przemian. :D haha

      Usuń
  2. Dawno tu nie zaglądałam przez wyjazdy, ale cóż...
    Koty są urocze *.* To że chodzi na smyczy jakoś mnie nie szokuje, widziałam kiedyś fretkę na smyczy i to było zaskakujące, ale potem jakoś uznałam, że aż tak mnie to nie rusza. A koty na smyczy to nie powiedziałabym, że aż taka rzadkość, która powinna wszystkich zaskakiwać - przynajmniej moim skromnym zdaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fretkę też zdarzyło mi się widzieć, ale kota, poza moim, nigdy. Cóż, niektórych to szokuje, jak widać, co zrobić :P

      Usuń
  3. Ciekawa opowieść . Hah mój kot też wyskakuje przez okno , ale na smyczy go nie prowadzę . Wychodzi tylko co dzień na balkon , czasem zeskakuje na ziemię z niego :)
    http://dziennik-ali.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje biedactwo niestety nie posiada balkonu. Ale nie dziwię się, że to uciekanie tak kusi, z balkonu przecież łatwiej :)

      Usuń
  4. Mój kot za nic w świecie na smyczy chodzić nie chciał. Jak tylko ubierałam go na spacer, kładł się jak długi i koniec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha no bywa i tak :D Moja czasami też tak robi, nagle się położy i wygrzewa w słońcu lub tarza się w piasku :)

      Usuń