niedziela, 23 listopada 2014

FUCK OFF, czyli jak w kilka minut zmieniam się z miłej dziewczyny w zimną sukę

Od jakiegoś czasu A. marudziła, że pojechałaby na imprezę, więc spakowała mnie do auta i pojechałyśmy do jej siostry. Tam przypomniało mi się, że zjadłam tylko jedną bułkę przez cały dzień. Jakieś dziwne rzeczy dzieją się ostatnio z moim apetytem, ale mniejsza... Dorwałyśmy się do makaronu z krewetkami. Danie okazało się być cholernie pikantne. Nienawidzę pikantnego jedzenia. Ale byłam głodna to zjadłam i aż sama byłam z siebie dumna. 
Chłopak siostry A. poszedł na imprezę w męskim gronie, my zaczęłyśmy drinkować i we trzy poszłyśmy do klubu. Siostra A. marudziła, że za wcześnie, że jeszcze nic się nie będzie działo, ale who cares! Kupiłyśmy drinki i rozsiadłyśmy się wygodnie. Faktycznie było jeszcze bardzo mało osób. Poza nami to chyba sami obcokrajowcy. Aż mi się trochę śmiać chciało, że to nie wygląda jak impreza na jakiejś Pipidówie tylko w większym mieście. A. się śmiała, że odpada z gry, bo nie zna żadnego języka obcego to nawet z nikim nie pogada. Po jakimś czasie, gdy przyszło ciut więcej osób, dosiadł się do nas czarnoskóry chłopak. Uśmiechnął się przyjaźnie i zaczął rozmowę po angielsku... Wymieniłyśmy między sobą spojrzenia mówiące to sobie pogadamy... Ja siedziałam dosyć daleko, poza tym, wiadomo, głośna muzyka, mało słyszałam, plus jego akcent... Czasami naprawdę ciężko było go zrozumieć. Tylko jemu to nie przeszkadzało i dalej gadał. Zaczynał być męczący. A. chciała powiedzieć, żeby sobie poszedł. Ale to nie takie proste, gdy zna się tylko kilka słów i chce się to powiedzieć w uprzejmy sposób, żeby nie wziął nas za rasistki. Dodajmy do tego alkohol. Z ust A. wyleciały słowa: my boyfriend ZARAZ TU BĘDZIE! Oczywiście nie zrozumiał. Ale widział, że powoli mamy go dosyć, więc zapytał czy nie lubimy go ze względu na kolor jego skóry. Zaprzeczyłyśmy, więc został z nami i dalej próbował rozmawiać. Wypiłyśmy drinki, barman zaproponował kolejne, ale już z małą zniżką. Ludzi powoli przybywało i koło nas usiadło dwóch chłopaków. Mieli ubaw z naszych potyczek z niechcianym kolegą. Siostra A. stwierdziła, że to również cudzoziemcy. I jak się później okazało, miała rację. Tamten w końcu odpuścił i sobie poszedł. Chociaż czasami wracał na chwilę, ale ogólnie dał nam spokój. Siostra A. wróciła do domu, bo miał też wrócić jej chłopak, a zapomniał kluczy. Chwilę później jeden z chłopaków obok przysunął się do nas i skomplementował A. i zapytał czy z nim zatańczy. Po angielsku. Coś tam rozumiała, ale ogólnie musiałam tłumaczyć. Zostało nam do wypicia cholernie mocne sex on the beach, a chciałyśmy zapalić i potańczyć. Dobra, przyznaję, spaliłam dwie fajki. Wszyscy wiedzą, że paczka papierosów może wystarczyć na kilka dni, ale na jedną noc to za mało, więc myślę, że dwie fajki to i tak sukces. A. stwierdziła, że drinki zostawimy pod opiekę Blondasowi. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę!
-Gościu powiedział, że jesteś ładna i chcę z tobą zatańczyć, a ty chcesz mu drinka powierzyć?! A jak nam czegoś dosypią? Ogarnij się! -prawie na nią krzyczałam. Zresztą nie ostatni raz tej nocy...
-Nie dosypią... Ufam mu. -odpowiedziała z rozanielonym uśmiechem. Zdecydowałyśmy, że zostawiamy drinki jak stoją i idziemy zajarać. Miałam obawy przed piciem tego, gdy wróciłyśmy, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. A. poszła tańczyć z Blondasem, a do mnie przysiadł się jego kolega. Też nie mówił zbyt dobrze po angielsku i też czasami nie mogłam go zrozumieć przez jego akcent. Rzucił parę komplementów. Jeden naprawdę mnie rozśmieszył, bo powiedział, że mam ładną fryzurę i czy sama się uczesałam, a jak potwierdziłam to był zaskoczony i powtórzył very beautiful. I teraz ta najśmieszniejsza część - miałam rozpuszczone włosy i cieniutki warkoczyk z odrośniętej grzywki, który podpięłam. Strasznie skomplikowane, co? 
Później wszyscy razem poszliśmy tańczyć. Jakimś dziwnym trafem wylądowałam tańcząc z Blondasem A., a ona z jego kolegą. Szybko przestało mi się podobać. Bo jak idę tańczyć to chcę tańczyć. Nie chcę być, kurwa, obmacywana, całowana, ani o nikogo się ocierać. Chcę tańczyć. Serio to jest takie trudne do pojęcia? Dla niego chyba było. A. widziała, że zaczynam się wkurwiać, gdy po raz kolejny próbował mnie pocałować przyciskając mnie do ściany, więc zarządziła, że czas się napić. Brunet (kolega Blondasa), postawił piwo i dla mnie (kolejne już) mojito. Sam pił colę, bo okazało się, że jest muzułmaninem. Roześmiana A. siedziała ze swoim nowym kolegą, a ja się zastanawiałam jak ona z nim rozmawia. Chociaż, szczerze mówiąc, to aż tak dużo nie rozmawiali. No nic, nie pierwszy robię za jej przyzwoitkę przecież. Blondas też chyba miał ochotę na przytulanie, ale ja ciągle się od niego odsuwałam. Mówił, że chce tańczyć, więc mam szybciej pić tego drinka. No kurwa i co jeszcze? Co chwilę powtarzał to samo, a ja zaczynałam się irytować. Jeszcze ze śmiechem rzuciłam, żeby się na chwilę zamknął, bo ciągle gada, a ja już słyszę tylko jedno wielkie "bla, bla, bla". Chwilę się z tego pośmiał, po czym wrócił do pośpieszania mnie... Wisiał da mną i gadał w kółko to samo lub próbował mnie pocałować, albo chociaż trochę pomacać. Co chwilę się przesiadałam, żeby dał mi spokój, ale on dalej swoje. W końcu padło pierwsze tej nocy fuck off. Brunet zobaczył, że jestem wkurwiona, coś mu powiedział i na chwilę miałam spokój, bo Blondas sobie poszedł. Przenieśliśmy się bliżej parkietu, a tam na moje nieszczęście, odnalazł się Blondas. Stał nade mną i całował mnie po rękach, a ja ciągle kazałam mu spierdalać i mówiłam, że ma mnie nie dotykać. Jego kolega znowu interweniował, więc znów nastała chwila spokoju. Ale A. zachciało się palić, wzięła Bruneta pod pachę i poszła. Zostałam sama ze swoim drinkiem w jednej ręce i piwem A. w drugiej. Łatwa ofiara, no nie? Gdy widziałam, że się zbliża, odstawiłam piwo na podłogę, żeby mieć wolną rękę do odpychania go. Lub uderzenia, bo byłam na granicy wytrzymałości. Nawet nie zliczę ile razy powiedziałam do niego fuck off. W pewnym momencie prawie na niego krzyczałam w połowie po polsku, a w połowie po angielsku. A ten z miną szczeniaczka I'm so sorry, I love you. I tak w kółko. I ciągle próbował mnie pocałować. W końcu dostał z liścia. Potem drugi i trzeci. I dalej nic. Byłam wściekła. Jakby to trwało dłużej to pewnie bym się poryczała z tej bezradności. Liczyłam się z tym, że jesteśmy przecież wśród ludzi, jest tam wielu facetów, pewnie ktoś w końcu zareaguje. Wiem, że to mogło wyglądać trochę tak jakbym kłóciła się ze swoim chłopakiem. Ale nawet wtedy nie ma prawa mnie macać, gdy sobie tego nie życzę. I wiem, że ludzie nie chcą się wpierdalać w takie rzeczy, ale chyba można chociaż podjeść i zapytać czy wszystko w porządku, no nie? Zastanawiałam się czy nikt tego nie widzi czy nie chce widzieć. Co musiałby mi zrobić, żeby ktoś zareagował? Albo co ja musiałabym zrobić jemu, bo naprawdę, gdyby to było inne miejsce to bym rozbiła pieprzoną butelkę od piwa i nie zawahałabym się tego użyć. I gdy kolejny raz dostał w pysk, a potem znów pocałował moje ramię, jakby spod ziemi pojawił się jakiś facet i zapytał czy Blondas mnie zaczepia. Prawie ze łzami w oczach z tego wkurwienia powiedziałam, że tak, że kazałam mu spierdalać, ale ten dalej siedzi. Mój Bohater podszedł do Blondasa i coś powiedział, pewnie nawet nie wiedział, że to nie jest Polak, ale cóż, zadziałało. Chyba się wystraszył i sobie poszedł. A Bohater trochę żartobliwie, ale z serdecznym uśmiechem powiedział: co, łobuz podrywał? No tak, głupia baba się wkurza, że ktoś ją podrywa... W tym kontekście to było zabawne. Nie chciało mi się wszystkiego tłumaczyć, więc również się uśmiechnęłam, tak naprawdę z wielką ulgą i przede wszystkim szczerze. Zobaczył, że trzymam drinka w ręce, więc uniósł swojego i stuknęliśmy się szklankami. Nie przestając się uśmiechać poszedł do swoich znajomych. Blondas gdzieś siedział, trochę potańczył, ale co najważniejsze, w końcu faktycznie dał mi spokój. 
Po (za)długiej nieobecności wróciła A. Impreza powoli się kończyła, więc postanowiłyśmy jeszcze potańczyć. W końcu się dobrze bawiłam. Brunet siedział koło Blondasa, a A. co jakiś czas przed nim tańczyła, a ja uśmiechałam się do Bruneta. Wtedy znów pojawił się Bohater i zapytał czy nie siedzi tam ten koleś co mnie zaczepiał. Potwierdziłam. Stał przez chwilę ze zdziwioną miną i powiedział: ok, nie nadążam... miłość. Wtedy powiedziałam, że nawet go nie znam, chociaż akurat o tym mogłam zapomnieć... Ale na pewno powiedziałam, że dalej mnie wkurwia, mimo, że już mnie nie zaczepia. Bohater upewnił się jeszcze czy na pewno wszystko w porządku, a jak przytaknęłam to znów gdzieś zniknął. Jak teraz o tym myślę to nawet mu nie podziękowałam... Ale już za późno. Bawiłyśmy się dalej z A., po chwili dołączył do nas Brunet. Jakiś koleś chciał ze mną tańczyć, ale ładnie się wymigałam. Już miał dosyć facetów tej nocy. Ale za jakiś czas znowu przylazł i zapytał czy mogę z nim pójść na chwilę na bok, bo chce mi coś powiedzieć. Szkoda mi było tych ostatnich chwil imprezy, ale też chciałam odpocząć od bycia suką, więc się zgodziłam. A on po prostu chciał się pochwalić, że zna Małysza i Stocha. Wow, super, mam teraz rozłożyć nogi czy co? Nie wiem co ci ludzie mają w głowach, ale serio miałam na to polecieć? Powiedziałam, że się cieszę, fajnie, ale nie interesuję się sportem i właściwie mi to wisi. Cały czas gadał, że przecież możemy się napić drinka. A. usłyszała, że jest okazja na darmowe drinki to zaciągnęła mnie do baru. Przy barze słuchałam tekstów, że co z tego, że on ma obrączkę na palcu, że to przecież nic nie znaczy. Już naprawdę miałam dość takich rzeczy jak na jedną noc. Na szczęście, okazało się, że już zamykają. Szybko chwyciłam A. za rękę i ruszyłam do wyjścia. Ale on poszedł za nami. A. chciała jeszcze zapalić, więc chwilę stałyśmy przed wejściem. Podpita A. to podpita A., która nigdy nie ma dosyć i chciała gdzieś jeszcze iść. Spoko, 4 godzina, wszystko zamknięte, ale ona chce jeszcze piwo. Tamten wszystko słyszał, więc stwierdził, że możemy iść w jedno miejsce. Za miastem. Zachwycona A. powiedziała, że zrzucamy się na taksówkę i jedziemy. Nakrzyczałam na nią, że przecież gościa nie zna, a chce z nim gdzieś jechać i w ogóle. Wkurwiła się na mnie, a ja tylko rzuciłam, że podziękuje mi jutro. Ale nie musiałam na to tak długo czekać, bo coś się wkurzyła na tego kolesia, zwyzywała go, odwróciła się na pięcie i poszła. Po chwili przyznała mi rację i podziękowała.
Do mieszkania siostry A. trafiłyśmy dopiero przed 5. Nie, nie miałyśmy daleko, ale A. co chwilę miała dziwne pomysły i nie dałam rady wszystkich wybić jej z głowy. Męczy mnie bycie jej przyzwoitką, gdy się napije, a się napatoczy jakiś facet. Męczy mnie pijana A. i to że muszę na nią krzyczeć, mimo, że to ona jest starsza. Na koniec ochotę powiedzieć fuck off właśnie do niej.

12 komentarzy:

  1. I chyba właśnie dlatego, cholera, nie chodzę do klubów.
    Chociaz żałuję, że mnie tam nie bylo! Jakbym temu blondasowi przywaliła, to by się nie pozbierał! Miałby z rudą do czynienia, dupek jeden! Nie znoszę takich natrętów, geez, masakra jakaś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja już bardzo dawno nie byłam, więc poszłam z chęcią. Ale też nie zawsze takie rzeczy się zdarzają przecież :)
      Jakby mi nie groziło wyrzucenie z klubu to naprawdę bym mu jebła tą butelką xD Ale i tak dostał w pysk i to nie raz, aż mnie ręka bolała. Najgorsze było to, że po prostu był tak pijany, że nic nie pomagało. Chociaż no, nie robił też tego w jakiś mega chamski sposób. Wydaje mi się, że później chciał mnie właśnie przepraszać tylko, że to jeszcze bardziej wkurwiało.

      Usuń
    2. Wiadomo. Tylko, że u nas we Wronkach jest taki klub, że za każdym razem boję się obok niego przechodzić w nocy, a co dopiero tam wchodzić. xD I nie, nie jest to jakaś melina. Po prostu plastiki "pijo i sie bijo" :P
      To ja bym mu mogła jebnąć, mi by nie było smutno, że by mnie stamtąd wyrzucili xD A Tobie poprawiłabym humor :D Pijany to jeszcze gorzej... nie przepowiesz, cholera.

      Usuń
    3. A no to się nie dziwię :D
      Jak tak teraz myślę to chyba też bym się za bardzo tym nie przejęła, ale pewnie A. byłaby niepocieszona czy coś. Chociaż raz mogłabym mieć to w dupie, ale cóż... Chyba nie wyszło xD
      Dokładnie, dlatego nie wiem co mu powiedział tamten koleś, że poskutkowało. Chyba, że po prostu wystraszył się faceta xD

      Usuń
  2. O ja jebie, co za kretyn....ja mam to szczęście, że jak facet już nie rozumie że ja mówię nie, nawet jak mu wpierdolę, to mogę powiedzieć jestem mężatką...serio, działa jakbym powiedziała nieraz "jestem transwestytą" albo "jestem mężatką i w sumie seks ze mną jest jak wsadzanie kutasa do szklanki z wodą bo mam tak rozjebaną pochwę po 26 porodach". Chociaż facet z obrączką to jak widać inaczej....ugh, nie znoszę takich, no po ryju, po ryju, powiadam!
    Ale tak serio...nie wiem, skąd się tacy faceci biorą. I to i love you? No serio? Myśli że któraś się na to nabierze?:D
    Dlatego nie znoszę nieraz klubów, wolę zadymione bary, bo trochę inna atmosfera ale...nie ma reguły.
    A tej twojej A. to też się w dziób należy ,serio. Brać kogoś jako przyzwoitkę? Bo na to wyszło niby z tego co piszesz...to chyba taki trochę brak szacunku ,co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i do tego najebany, więc nic nie docierało do niego. To chyba zacznę nosić obrączkę dla ściemy, na takie wyjścia xD Chociaż transwestyta może się sprawdzić, zapamiętam to :D
      To pewnie też zależy od człowieka, bo przecież są faceci nawet bez obrączki, ale w związku po prostu i nie czują potrzeby wkładania penisa gdzie popadnie. Znaczy no, mam nadzieję, że jeszcze tacy istnieją xD Ale w sumie tak samo z dziewczynami, bo coś czuje, że właśnie mojej najebanej A. obrączka też by nie przeszkadzała...
      Nie wiem co on myślał, o ile w ogóle... xD Ale może chciał tym załagodzić sytuację czy coś. Przynajmniej tak to sobie tłumaczę xD
      Ja w sumie też, ale dawno nie byłyśmy - A. na początku studiów, a jest rok po obronie magistra, więc... xD
      Znaczy wiesz, miałyśmy się bawić razem. I tak by było, gdyby ci kolesie się nie napatoczyli. Trochę się przyzwyczaiłam do takiego jej zachowania, co nie znaczy, że nie jest męczące... Bardziej przerażała mnie ta jej ufność. Przecież jakby była sama to szybko by się znalazł ktoś, kto by to wykorzystał. Ale może to też kwestia tego, że właśnie za bardzo się nie wyszalała. A ja jednak mam trochę imprez i głupot na koncie i to bez alkoholu xD

      Usuń
    2. O, dodałam dwa razy tamten komentarz. Wiesz, ja rozumiem że najebany, puszczają hamulce ale...bycie najebanym nie jest dla mnie wytłumaczeniem. To jak ze zdradą " kochanie, byłem pijany". To jak kurwa nie umiesz się po pijaku zachować, to nie chlej. Nie mówię, że jestem święta, bo po pijaku sama mam głupie pomysły ale no...bez przesady. Ponosi się konsekwencje swojego zachowania, w tym momencie to powinien być rozkwaszony na fest dziób :D
      Spoko, mogę ci pożyczyć jakby co :D
      No jasne, są tacy faceci ( nie wiem, czy powinnam tak mówić o moim mężu, boi pozwalam mu gdzie indziej wkładać penisa, ale to nie jest gdzie popadanie, do przemyślenia :D) i tak, potwierdzam, istnieją, bo znam niejednego takiego. Więc...nie kwestia płci. W sumie, to miałam znajomą, która twierdziła, że zrobienie laski to nie zdrada. Jakie było jej zdziwienie, gdy okazało się, że jej facet sądzi inaczej. Albo była Kordiana ze wszystkimi swoim skokami w bok. Także...różnie bywa po prostu.
      A mi by przeszkadzała. Nawet, jakbym nie była w związku, załóżmy, tak jak było kiedyś, to mogłam seksić się na prawo i lewo, ale jak wiedziałam że facet zajęty, to nie tykałam. Bo cholera, jakieś zasady powinny być jednak...
      Może, chciał byc miły :D
      Rozumiem. No ja klubów nie lubię i już, wolę robić melinę z własnego mieszkania :D
      Nie no jasne rozumiem, ja tak trochę mam z Kaśką nieraz, jak się najebie ale no rety...to faktycznie, przesada nieraz. Najebany to do chaty, cytując chłopaków, jak pracowali w barze i chyba tyle e temacie ostatecznie. I może..przeciąga granice. Ale to też powinno być zdrowe przeciąganie granic. Chociaż...ja tu nie powinnam się wypowiadać :D

      Usuń
    3. No jasne, że to żadne wytłumaczenie. No tak, bo pijany to się niby nie liczy. Pierdolenie, właśnie jak się nie umie to się nie pije. Ale wiesz, głupie pomysły to głupie pomysły, a zdradzanie pod przykrywką alkoholu to też trochę coś innego. Bo ja chyba taka dupa jestem xD W sensie, może właśnie powinnam mu konkretnie przyjebać, ale nie umiem tak, źle bym się z tym czuła.
      Dzięki za pozwolenie, ale i tak bym ukradła xD
      Haha nie no to zupełnie coś innego jednak :D Bo jak ktoś chce coś zrobić to będzie mówić, że to nie zdrada, tamto nie zdrada. Także no, od człowieka zależy.
      Mam tak samo. Nie lubię się w nic wpierdalać.
      Wiesz, z dziewczynami się śmiałyśmy, że może po prostu lubi SM, ja mu w pysk, a ten I love you xD
      Coś czuję jak już się wyprowadzę też tak będę miała :D
      Dlatego też ją do tej chaty ciągnęłam, bo ona wtedy by latała wszędzie xD Może. Ale też myślę, że jej brakuje pewnych rzeczy. Bo w związku jej się nie układa (tak, ma faceta...), więc jak ktoś jej powie parę miłych rzeczy plus alkohol... I tak się kończy. A tam, jak się nikogo przy tym nie krzywdzi to przecież nie ma w tym nic złego :)

      Usuń
    4. Dokładnie. Liczy się za każdym razem, jak się zrobi coś głupiego. Mi mąż do dzisiaj pewne rzeczy liczy cholera, na szczęście są bardziej zabawne :D I jasne, to po prostu inny kaliber, głupimi pomysłami najczęściej krzywdzimy siebie, łamiemy nogi i tak dalej, ale zdrada...no po prostu, nie. To żadne wyjaśnienie i koniec. Zdrada jest zawsze zdradą.Pamiętam sytuację, że ja wyjechałam jakiś czas temu, to z 3 lata temu było, 4 nawet, jak chłopaki jeszcze w barze pracowali. I po godzinach pili z ekipą z innego baru, mój mąż najebany w sztok, słomiany wdowiec,wiadomo. I jakaś tam zaczęła się do niego dostawiać, on w ogóle wiesz, impreza, zabawa, polejcie mi i jej wódki. Po czym spojrzał na jej dekolt, wyświetliło mu się "obce cycki, wracaj do domu" i wyszedł nic nikomu nie mówiąc odbijając się od ścian, zostawiając ją z kieliszkiem w łapie :D Więc, puenta- jak się kocha, to jakiś ogranicznik, nawet w stanie najebania, w mózgu jest.
      A to ja potrafię nosy i szczęki łamać i nie jest mi z tym źle :D
      Znaczy, wiesz, jak np jest otwarty związek i oboje byzkają na prawo i lewo i nie uznają tego za zdradę, to jest ok. Ale jak dla kogoś obciągnięcie to nie zdrada, a dla partnera stałego już tak, to coś tu nie halo jednak :P
      I może lubi, kto wie :D
      Dobra, wtf. Ona ma faceta i tak reaguje? To przepraszam, ona go w ogóle kocha? A on ją, że ona tak szuka innych miłych ludzi ( bo ja wiem, to nie kwestia winy jednej strony nigdy, nawet jak ktoś zdradza i tak dalej). To nie jest za zdrowy układ chyba -.-

      Usuń
    5. Dokładnie, to jednak zupełnie coś innego. Hahaha "obce cycki" jakie to urocze! :D Ale właśnie, jednak można :)
      Wiesz, jakbym gdzieś była z nim sam na sam to pewnie też bym nie miała oporów przez zrobieniem mu krzywdy xD
      No jasne. Ale tutaj wychodzi jakiś brak rozmowy chyba. Albo jej pewność, że on ma takie samo podejście. Swoją drogą jestem ciekawa czy jakby jemu jakaś przypadkowa laska obciągnęła to dalej by była takiego samego zdania xD
      No własnie xD
      Oni są z 10 lat razem, a on dalej nie wykazuje chęci jakiegoś wspólnego mieszkania itd. A ostatnio ona ma coraz bardziej dość tego wszystkiego, więc zaczyna mieć trochę wyjebane na niego.

      Usuń
    6. No, urocze. On nieraz mówi że mu się wyświetla taki pasek jak w filmach na czole, jakby neony czytał kinowe właśnie :D Zwłaszcza jak się najebie. Więc ja sobie tak te cycki wyobrażam :D
      A, rozumiem, nie chcesz świadków mordu :D
      Akurat tamten koleś był tak praworządny, że by odmówił przypadkowego orala. W porządku był, po prostu. Dlatego potem jakoś coraz bardziej się do niej zrażałam, nie że od razu przekreśliłam człowieka ale potem takich akcji było za dużo, długo by mówić.
      To trochę bez sensu taki związek. Dłużej niż my, a my po roku ze sobą mieszkaliśmy. Tylko taki stan zawieszenia najgorszy, cholera, niech ruszy w jedną albo drugą stornę, bo sobie życie zmarnuje w ten sposób.

      Usuń
    7. Haha to musi być świetne :D (czasami też wyobrażam sobie cycki xD)
      Dokładnie :D
      No to jakoś kiepsko się dobrali. No nie ma co od razu skreślać ludzi, ale później to zaczyna męczyć po prostu.
      Jak ona już się decyduje coś z tym zrobić to on udaje, że nie słyszy i mówi, że będzie o nią walczył, a potem się wkurwia o pierdoły i jej dymy robi

      Usuń