czwartek, 27 listopada 2014

List pisany żalem

Wczoraj napisałam do Ciebie list, w tym najważniejszym miejscu, gdzie listy zawsze są szczere, a wszystkie rzeczy można nazwać po imieniu. To był mój pierwszy taki list po Twojej śmierci, dlatego wiedziałam, że nie będzie łatwy. Jak ostatnie noce. A te są dziwne jak moje sny.
Czasami zasypiam dopiero o 7 rano i śni mi się wata cukrowa. Tak, właśnie wata, która sprawia że teraz się uśmiecham. Czasami zasypiam o 3, czując dłoń na głowie, chociaż nikogo przy mnie nie ma. Bo przecież głaskanie zawsze mnie usypia. Czasami zasypiam o 5 z mokrymi od płaczu policzkami i śnią mi się blizny pokrywające moje ciało, bolesne blizny na dziwne wychudzonych ramionach, blizny, chłód i ból.

"Twój list naprawdę pomógł, a jednak... Ciągle coś jest nie tak. I ogólnie czuję spokój, rozumiem że nie ma Cię w ten dosłowny sposób. Czasami tęsknię trochę bardziej. Czasami myślę, że oszukuję siebie, że to nie śmierć, tylko Twoja kolejna podróż, z której niebawem wrócisz. Śmieszne, bo jednocześnie wszystko wiem i nie wiem. Chyba najbardziej nie potrafię poradzić sobie z tymi emocjami sprzed Twojej śmierci. (...) W każdym razie nie dostałam tego czasu, którego potrzebowałam. Nie ogarnęłam nic z tamtych rzeczy, a już musiałam zmierzyć się z czymś gorszym. A tamte sprawy nadal zostały nierozwiązane. I wiesz, strasznie mi wstyd i miewam wyrzuty sumienia, że ciągle się na Ciebie wkurzam za tamto. To się wydaje takie durne, ale strasznie mnie przytłacza. Przytłoczyło wczoraj w nocy, gdy znów nie mogłam spać, gdy znów płakałam. Zrozumiałam, że moje małe i większe kryzysy nie dotyczą Twojej śmierci tylko ciągle tamtych emocji. (...) Najgorsze jest chyba to, że mi wstyd za takie myśli. Bo być może jakbyś żył, nigdy bym Ci tego nie powiedziała, bo obwiniałbyś się jeszcze bardziej. Chociaż teraz też prawie czuję Twoje poczucie winy, a przez to moje jest jeszcze większe.
Wiesz, gdy wczoraj w końcu zasnęłam śniły mi się blizny. Świeże, bolesne blizny na moim ciele, które symbolizowały blizny na mojej duszy. Chyba mnie to trochę przeraziło, bo sama nie zdawałam sobie sprawy z tego jak jeszcze to boli. Jeśli moja dusza czuje się jak ja w tym śnie to mam przejebane.
Zawsze bałam się tych gorszych dni. (...) A teraz odczuwam spokój, czasem nawet radość i siłę. Śni mi się Anna Molly i wata cukrowa. A na drugi dzień to...
Byłeś moją oazą, bezpieczną przystanią, a teraz nie ma mnie kto złożyć do kupy. Tak, wiem, jestem dorosła i muszę sobie radzić sama. (...)
Już jakiś czas nie czytałam Twojego listu. Teraz patrzę na swoje imię napisane na kopercie. Pierwszy raz w życiu moje imię wydaje mi się najpiękniejsze na świecie. A Ty zawsze je lubiłeś...
A mama dziękuje za książkę. Chociaż pewnie słyszałeś, gdy powiedziała: dziękuję, aniołku. Bo wiesz, jesteś takim trochę aniołem dla nas wszystkich. Mimo wszystko. Mimo mojego żalu i emocji, z którymi ciągle nie umiem sobie poradzić.
Chciałabym już nie płakać i nie mieć żalu. (...)
I zawsze, w pierwszym odruchu, będziesz ciepłym wspomnieniem."

Może wszystko się ułoży po odwiedzeniu miejsca, w którym oddycha się inaczej. Miejsca, które oboje kochaliśmy, chociaż każde z nas na swój sposób i z innego powodu. Miejsca, które przywołuje ciepłe wspomnienia z mojego dzieciństwa. I miłość. A właśnie tego mi teraz trzeba.
Rok temu pierwszy raz przyśniła mi się babcia. Po 15 latach. Jakoś w rocznice jej śmierci. A śniło mi się, że żyła i że miała urodziny. Teraz, jeśli wszystko wypali, będę mogła zapalić świeczkę na jej grobie, kilka dni po 16 rocznicy jej śmierci. Będę oddychać tym innym powietrzem i patrzeć z uśmiechem na znajome uliczki. I mam nadzieję, że spadnie śnieg. Być może nie obejdzie się bez łez, ale jestem pewna, że będzie też dużo szczerego śmiechu.

24 komentarze:

  1. Co do nocy, to mogłaś mówić, już pisałam u siebie ale...pewnie i tak by to wiele nie zmieniło. Bo kryzysy nieraz muszą najść, a pewne rzeczy też i trzeba z siebie nieraz boleśnie wyrzucić. Taka konieczność. Bo nie ma tak, że wszystko ułoży się od razu. To jak też u mnie...niby jest w porządku, już napierdalam życiem, zaczęłam pisać, ekscytuję się tym weekendem na przykład....a są chwile zawieszenia. Momenty. A potem noce i sny. Czasem dziwne przeczucia. Drobiazg jakiś, a łzy cisną sie do oczu. I chyba tak będzie jeszcze przez długi czas....ale przejdziemy przez to. I ty i ja.
    I chyba wiem o czym mowa ale....to osobiste, ok, ale powiem tylko, że chyba nie powinnaś mieć do siebie żalu a wszystkie uczucia nieraz, emocje, nawet skrajne, trzeba zaakceptować. Z czasem i to może przyjdzie.

    I śnieg na pewno spadnie. A jak nie, to jeziora we mgle też są ładne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz ja w sumie rzadko mówię o takich rzeczach, wolę napisać tutaj niż komuś dupę zawracać. Ale też często sama muszę dojść do tego o co w ogóle mi chodzi. Tak jak z tymi kryzysami, dopiero doszłam skąd tak naprawdę się biorą. A pisanie też zawsze jakoś pomaga :) Jasne, przecież nie może być już tak zawsze, więc musi być lepiej. Kiedyś.
      Wiem, że nie powinnam i przeważnie mi się to udaje, tylko właśnie te nocne momenty czasami sprawiają, że jest inaczej... I chyba z tą akceptacją mam problem właśnie. Oby, bo to jednak najbardziej męczy jak już przychodzi.

      Oczywiście :) Dawno tam nie byłam o takiej porze roku, więc to będzie trochę nowe, takie wow i w ogóle xD

      Usuń
    2. Rozumiem o co chodzi, też tak nieraz mam. Ja w ogóle jestem strasznie ekshibicjonistyczna emocjonalnie ale...nie bezpośrednio często. Tak bywa łatwiej:) I pisanie to inna rzecz, jasne.
      Tylko najważniejsze, po prostu nie możemy sobie bronić dostępu do tego "kiedyś". I jakoś po prostu nad tym trzeba popracować. Nad akceptacją ale...ja nie mam pomysłu jak, to chyba twoja działak jednak :P

      Domyślam się:) W ogóle gadałam z mamą i się ucieszyła nawet :D Za to najlepszy jest marudzący Wojtek, ale to ci na mailu chyba napiszę potem jak ogarnę jeszcze maila :D

      Usuń
    3. A ja mam różnie właśnie. O pewnych rzeczach mogę gadać i gadać, a o innych nie. Albo może nie chodzi o temat tylko o osobę i formę przekazu też. Bo czasami się łatwiej pisze, a czasem łatwiej się rozmawia.
      No jak widać też jakoś tego nie ogarniam póki co xD

      O, to super, że nie będę problemem! xD A niech sobie marudzi, chociaż nie wiem o co chodzi (ale brzmi ciekawie) :D

      Usuń
    4. No ja w sumie najłatwiej gadam..o seksie :D Nie o tym że przeżywam swoją depresję i tak dalej, ale o tym, w jakiej pozycji najbardziej lubię. Dziwne chyba :D I czasem po prostu potrzebuje się czegoś specficznego, jedynego. Jak napisanie listu.

      Już ci maila napisałam :D

      Usuń
    5. Ja zauważałam, że prawie za każdym razem jak z kimś rozmawiam temat w końcu schodzi na seks, więc piona :D
      Tylko to często pomaga na chwilę, a nie na dłużej.

      No i już wszystko wiem :)

      Usuń
    6. No to już widzę nasz ą rozmowę zresztą...chwila. Mailowo też już ten temat leci :D
      Ale jednak to chwilowa ulga, dzięki której można pomyśleć, co dalej, no nie?:)
      Btw, obraz Brandona?:D

      Usuń
    7. Hahaha no właśnie! Bo po co czekać z takim tematem? xD
      Ulga okazała się jednak baaardzo chwilowa. A w myśleniu "co dalej" jestem chujowa xD
      Oczywiście! :3

      Usuń
    8. Wiesz, czasem lepiej wiedzieć od razu co kto lubi, no nie?:D
      Bo nieraz nie ma co myśleć. Trzeba...żyć.
      No od razu poznałam :D

      Usuń
  2. Na wszystko dobry jest czas. Na nierozwiązane sprawy i na niewypowiedziane słowa także, wszystko się z czasem ułoży, tylko potrzebna jest ta cierpliwość, o którą jest teraz tak cholernie trudno. Ale może kiedy zima zamrozi serce, wyciszy je trochę i uspokoi, to później, wiosną, stopnieją lody i łatwiej będzie się znów śmiać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz ja się często śmieje i to tak szczerze. To tylko chwile, dni, a raczej noce gdzie dają o sobie znać dziwne emocje. Bolą niezaleczone wcześniej rany. I mam nadzieję, że to minie. Bez względu na to ile czasu ma to zająć. Zresztą tego czasu potrzebujemy wszyscy. I chyba nie ma co czekać do wiosny, trzeba tę wiosnę odnaleźć w sobie, choć teraz to trudne. A może właśnie dlatego akurat teraz.

      Usuń
    2. Wiosnę w sobie zawsze warto poszukać, szczególnie po takich momentach. Ale ja miałam na myśli bardziej danie sobie czasu na to wszystko, bo on teraz jest potrzebny właśnie. Ale jeśli uda Ci się tę wiosnę odnaleźć od razu - oby tak było! - to chyba będzie o wiele lepiej.

      Usuń
    3. Myślę, że u mnie, mimo wszystko, jest teraz przedwiośnie, a tu już coś :)

      Usuń
    4. No to w takim razie pozostaje się tylko cieszyć! :*

      Usuń
    5. Taki kamień z serca trochę ;) :*

      Usuń
    6. Tylko trochę, ale zawsze :)

      Usuń
    7. Małymi kroczkami do przodu...
      Wiesz, jak Ci będzie źle, to mogę zacząć Ci wysyłać końce internetów, czy coś xD

      Usuń
    8. Jednak to zawsze jakiś progres :)
      No patrz, zapomniałam o tym, ale jak coś to się zgłoszę :D

      Usuń
    9. Otóż to :)
      Cóż, dziś jak się zwijałam ze śmiechu, że prosiaczek je ciasteczko, to Papu mi powiedział, że musi poważnie rozważyć kwestię naszego małżeństwa xD

      Usuń
    10. Hahaha to niech się zastanawia póki jeszcze ma czas xD

      Usuń
    11. On chyba się już pogodził, że będzie miał ze mną przejebane życie xD

      Usuń
    12. Przynajmniej nie będzie się nudził :D

      Usuń